To cud, że On żyje!

Closed
Supported by 851 people
23 690 zł (78,96%)
Adopcje

Started: 02 May 2024

Ends: 02 September 2024

Hour: 00:03

Thank you for your support - every penny counts.
Together we have great power!
As soon as we receive the result of the action, we will post it on the site.

Jesteśmy załamane...

Szczęściarz został znaleziony w stanie skrajnego zagłodzenia. Jest dorosłym kotem, który ważył nieco ponad KILOGRAM, kiedy trafił do lecznicy. 

Myśleliśmy, że ktoś go zamknął nieświadomie w jakimś pomieszczeniu na kilka dni. Nie mógł ustać na nogach. Znalazła Go Asia, która nie wiedziała co ma dalej zrobić. 

Szczęściarz przebywał w lecznicy jakieś 3 tygodnie i dochodził do siebie. Później przybrał na wadze i trafił do Mruczkowa. Jedyne z czym musiał się mierzyć cały czas to ciężki oddech. Jak się później okazało to polipy w nozdrzach, które będzie trzeba usunąć. 

Gdy trafił do Mruczkowa - pięknie zaklimatyzował się i dogadał z innymi kotami. Ale ta sielanka nie trwała długo. 

Szczęściarz zaczął potwornie wymiotować z krwią. Jego wymioty były dosłownie wszędzie: na ścianach, drapakach, podłodze. Natychmiast pojechał do lecznicy, został na szpitaliku. 

USG jamy brzusznej pokazało tylko stan zapalny jelit. RTG z kontrastem nic nie wykazało.  Badania krwi nie sugerowały, że dzieje się coś aż tak złego, a my czekałyśmy na umówione 10 maja badanie gastroskopii, aby zobaczyć żołądek "od środka".

Szczęściarz znowu doszedł do siebie po tygodniowym pobycie w lecznicy i na drugi dzień po powrocie do Mruczkowa - znowu zaczął wymiotować... jeszcze gorzej. 

Dosłownie na sygnale wiozłyśmy go do Kliniki Kurosza w Gorzowie, bo zgodzili się przyjąć go od zaraz. 

Po przyjęciu okazało się, że ma krytycznie niski poziom potasu i jest odwodniony. Nie nadaje się do znieczulenia. 

Badanie endoskopii żołądka i przy okazji nosa zostały wykonane kilka dni po przyjęciu. 

W żołądku nie znaleźli nic. W nosie tylko polipy. Zostały pobrane wycinki do badania histopatologicznego i mieliśmy spokojnie czekać na wynik, bo wymioty ustały. 

Badanie USG jamy brzusznej pokazało tylko, że żołądek jest duży i nie pracuje prawidłowo. Pierwsza myśl - rozlany nowotwór. Badanie histopotalogiczne pewnie to tylko potwierdzi. 

Zaczeliśmy nawet konsultować Szczęściarza u gastroeneterologa, bo jak nie nowotwór to może zaawansowane IBD ? 

No i na drugi dzień dostaliśmy telefon, że w jamie brzusznej pojawiła się niewielka ilość płynu. Znieczulili go i pobrali. Nie wyglądał na taki płyn...

Ale wynik nie pozostawił wątpliwości. 

To najgrosza odmiana choroby jaka tylko może być. Odmiana, która powoduje zaprzestanie pracy żoładka i jelit. 

Odmiana której leczenie możemy liczyć w tysiącach. 

Ale jak nie pomóc i nie spróbować skoro ten kot już tyle przeszedł ? Z medycznego punktu widzenia Szczęściarz powinien już nie żyć. A ŻYJE! 

Rozumiecie jaką ma wolę życia? Jaki jest silny? 

FAKTURY:

Supporters

Loading...

Supported by 851 people
23 690 zł (78,96%)
Adopcje