Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Uratowaliście Frodo!
Być może Frodo widzi jedynie biel śniegu, być może nie jest w stanie zobaczyć nic, jednak wiemy na pewno, że na pewno czuje to, że zmieniło się jego życie. Czuje ciepłą dłoń w grzywie, zapach siana, słyszy spokojne parskanie innych koni, które zdążyły się już zadomowić w naszym ośrodku. Czuje ciepłą, przyjemną derkę na swoim spracowanym grzbiecie i jest spokojny. Frodo już wie, że jest bezpieczny i nic mu już nie grozi, a to wszystko dzięki Wam! Dziękujemy w imieniu Frodo!
2.30 nad ranem. Mróz i skrzący śnieg. Wróciliśmy moment temu z babuszką Troją. Czyli, taaak - udało się! Szła wśród śniegu i połyskujących pomarańczowych latarni jakby wróciły jej siły. Tchnęliście w nią nadzieję, że jest ważna.
Zaciskam ręce z zimna, patrząc na te zabytkowe drzewa starego parku, łyse i lekko ośnieżone, myślami jestem przy Frodo. Ale zaczekaj, jeszcze moment, bo chciałam o Troi więcej. Weterynarz będzie do Troi koło południa, dostała ciepły boks i na stojąco zasnęła okryta zimowymi derkami. Patrzyłam jak jej sylwetka ginie w mroku i myślałam, jakie to niesamowite, że to się wszystko tak udaje. Bo tak - udało się! Staruszka Troja jest z nami i tu zostanie. Może nawet odwiedzi ją Mikołaj z workiem smaczków.
Chwilę po nas przyjechał też Alf z Norbertem, drugi staruszek jednej nocy. Dostał boks kilka metrów dalej. Wydawał się całkiem szczęśliwy, rzucił się do jedzenia i zanim poszłam spać - sprawdziłam, a on zamiast też spać, dalej jadł. Tak to mają te konie wyjęte z dramatu, które całe życie nie jadły.
Dziękuję, że to sprawiłeś, że one tu są. Te dwa cudy wydarzyły się tej zimowej nocy dzięki Wam. Nawet nie wiem, jak Wam dziękować. Jak Tobie dziękować... Więc tak po prostu, stukam po klawiaturze telefonu przy porannej herbacie stojąc w drzwiach, wpatrzona w ten folwark straceńców, którym się udało. W śniegu wygląda tak pięknie. Gdy dopiję herbatę, jedziemy. Bo w górach czeka Frodo. I czeka jeszcze tylko chwilę. Dawno tyle nie jeździliśmy sami z przyczepą, przeniosłam swoje biuro na kolana, chłopaki robią podwójnie, bo za dnia Illia i Norbert też przecież pracują.
Gdy kończę wreszcie herbatę w drzwiach staje ubrany w wielką czapkę Norbert, a za nim wlatuje mgła z podwórza, która wlewa się w korytarz i do kuchni. Czuję tej chłód. Pora ruszać. No tak. Nie znasz jeszcze Frodo:
Wczoraj, gdy siedzieliśmy u Troi, miałam telefon od jakichś ludzi. Niewidomy koń, który 20 lat służył w jakimś ośrodku, został przy ludziach załadowany na starego żuka i wywieziony. Ludzie go znali. Kochali. Chcieli wykupić, zrobić zbiórkę. Ale właściciel ośrodka to biznesman. Nie chciał czekać. Przy dzieciach i rodzicach, w świątecznych nastrojach, zamówił transport i wgonił Frodo po trapie.
Frodo zdążył z tego trapu dwa razy spaść, trap był śliski, pokryty lodem. Spadał, w panice chciał uciekać, ale rozbijał się o trap i tańczył tragiczny taniec na śniegu. Bo bardzo słabo widzi, albo wcale. Nikt nie wie. Nikt go nie badał. Niestety, taki los koni, które służą biznesowi. W zimowe wieczory i noce, gdy śnieg pokrywa świat, są ładowane i wśród płatków śniegu znikają, jakby zima je pochłonęła. Tylko zazwyczaj nie ma świadków...
Do rana namierzaliśmy handlarza od Frodo. Gdy tylko zdobyliśmy adres, nasz Daniel wsiadł w auto i pojechał zrobić kilka fotografii i wezwać weterynarza, jeśli będzie potrzebny.
Gdy piszę te zdania, już z Norbertem tam jedziemy. Mijamy zaśnieżone pola, mijamy lasy pokryte czapami śniegu. Niebo jest szaro granatowe, ani śladu świątecznego klimatu. Podlasie uśmiecha się jakoś inaczej, starymi chatami na których mróz maluje obrazy i drewnianymi płotami które ledwo widnieją w takie mgliste poranki.
Frodo nie mieszkał w jakimś wielkim ośrodku. To mały, wiejski biznes. Pewnie stąd brak refleksji, że przy ludziach się koni na trap nie ładuje. Choć dla Frodo to dobrze. To mu być może ocali życie tej zimy. Nie wiem, jaki jest Frodo. Dopiero go zobaczę. Pewnie ma piękne, nieme i czarne jak węgle oczy. No i ciepłe, mokre chrapy. I pewnie stoi na kilku metrach, w swojej stodole, między śnieżnymi zamieciami tu na Podlasiu - i wpatruje się w okienko, za którym palą się miliony choinkowych lampek i setki mikołajowych skarpet wisi po świecie.
On wie, że te Święta i śnieżny świat to nie dla takich jak on. Mijamy kolejne drewniane chaty. Czas goni. Ale szybciej nie da się jechać, bo śnieg pokrywa wszystko. Obserwuje jak płatki gonią się po szybie i myślę, skąd wziąć pieniądze na Frodo. Ludzie z ośrodka, którzy chcą robić zbiórkę, nie są bogaci, i jest ich kilkanaście osób. Mężczyzna, który dzwonił, mówił że to potrwa miesiąc, a może dwa.
Frodo ma mało czasu. Frodo musi dziś zebrać 800 zł zadatku. I nie ma litości. Choć Podlasie jest piękne, liczy się z niewidomym Frodo okrutnie. Mikołaj też nie zwróci Frodo wzroku. Ani tym bardziej młodości. Mikołaj o nim nawet nie wie. Zerkam na zdjęcie Frodo. Jeszcze dwie godziny, i będziemy u niego. Bo handlarz był niechętny czekaniu, kazał nam dać dziś zadatek, przed świętami resztę.
Stajemy na stacji. I wysyłam Wam wiadomość. Tobie. Bo niewidomy, stary Frodo nie ma jeszcze ani złotówki. I nikt poza nami tu do niego nie jedzie. Więc żaden cud się nie zdarzy w ten zimowy dzień. Jesteśmy jedynym ratunkiem dla Frodo. Ty jesteś. Wsiadam do auta. Otrzepuje buty ze śniegu. Norbert dopija kawę. Naciskam wysyłkę. Niech się dzieje. Błagam, niech się dzieje. Bądź proszę Mikołajem. 2 zł. 5 zł. Frodo nie prosi o więcej.
Przecież gdyby każdy z nas zamiast batonika albo kawy kupił Frodo kilka dni życia - Frodo dziś nie pójdzie po pokrytym śniegiem trapie, zima go nie będzie dziś żegnać, a wiatr nie. Zerkam na niebo. Szare, ponure, ciągnie się aż do Frodo i dalej. Tylko chwila, muśnięcie śmierci i Frodo ta zima zabierze. Zginie wśród tych dzikich pól i kniei. Zabierzmy go Podlasiu. Bo ono już nic dla niego nie ma. Nigdy nie miało. Więc klikam. Wybacz, że znowu. Ale Frodo ma tylko Ciebie. Ciebie i te dzikie knieje..
Frodo zebrał dzięki Wam zaliczkę, którą wpłaciliśmy. 800 zł. Musimy zebrać jeszcze 4500 zł do 19 grudnia. Tyle brakuje, by żył.
---------------------------------------------
Dlaczego kwota wykupu różni się od docelowej? Dzięki Waszej pomocy zbieramy nie tylko na ocalenie życia, ale też na późniejszy transport, badania i pierwszą opiekę weterynaryjną oraz kowala.
Fundacja Centaurus działa w imieniu zwierząt od 2006 roku. Jest organizacją non profit. Centaurus to prawie 2500 ocalonych koni, w tym ponad 200 osiołków, parę tysięcy psów i kotów, liczne zwierzęta gospodarskie. One wszystkie żyją dzięki takim osobom jak Ty. Bez tego wsparcia, ratowanie nie byłoby możliwe.
Z całego serca dziękujemy Ci za pomoc.
Masz pytania? Zadzwoń +48518569487 - Karolina
Loading...