Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Pako jest bezpieczny!
Dziękujemy Wam za ocalenie Pako. Teraz, gdy jest już z nami, możemy spełnić jego marzenie o czterech sprawnych nogach, na których będzie mógł zwiedzać wybieg naszego folwarku. Najpierw oczywiście kwarantanna w przytulnym, suchym i wygodnym boksie, a także fachowa opieka naszego lekarza weterynarii, który już nie raz zdziałał prawdziwe cuda! Jeszcze raz, dziękujemy Wam w imieniu tego dzieciaka. To dzięki Wam ma szansę na normalne, szczęśliwe życie.
Niektórzy na Święta chcą podróży dokoła świata, ktoś marzy o domku dla lalek, ktoś inny chciałby teleskop, aby obserwować gwiazdy. Są marzenia o nowych płaskich ekranach, multifunkcyjnych laptopach, hulajnodze elektrycznej, ekspresach do kawy i bio kosmetykach z drugiego końca świata. Na topie są zegarki i nowoczesne sprzęty AGD.
Nazywam się Pako, mam 10 miesięcy. Gdybym mógł napisać swój list do świętego Mikołaja, poprosiłbym go o nową nogę.
Nie pytaj mnie, jak to się stało. Pamiętam tylko, że pewnego dnia otworzyłem oczy. Próbowałem wstać, a nie mogłem. Zrywałem się z całych sił i upadałem, jak pacynka. Tłukłem się jak szalony, wyglądałem pewnie śmiesznie, ale dla mnie to była wielka sprawa. Chciałem chodzić! No wiadomo! Patrzyłem jak robią to inne konie wkoło mnie, ale mi to jakoś nie wychodziło. Po te inne konie przychodzili jacyś ludzie, oglądali, klepali, cmokali i zabierali. Na mnie wszyscy patrzyli z jakimś politowaniem i obrzydzeniem w oczach, coś szeptali, czasem śmiali się pod nosem. I wychodzili, beze mnie. Chciałem rżeć, że to tylko noga, że urośnie. Prawda, że kiedyś urośnie? Tak bardzo chciałem wstać i iść, najbardziej na świecie! Pokazać im, że umiem, chciałem być jak inne konie. Przecież nie byłem gorszy.
Chciałem iść gdziekolwiek, choćby metr przede mnie, choćby do wiadra z wodą. Ale to co dla innych było normalne, dla mnie było codziennie nieosiągalne. Musiałem czekać, aż przyjdzie człowiek, i mi wiadro podsunie nogą. I zawsze czekałem z pyskiem w słomie. Czasem bardzo długo czekałem. Chyba mieli mnóstwo innych obowiązków... Kiedy już bardzo chciało mi się pić, czołgałem się, ale pewnie wiesz, że źrebaki nie są urodzonymi czołgaczami. Przynajmniej mi to średnio wychodziło. Jedno kopyto, drugie kopyto, przewrót na plecy... Nagle świat był do góry nogami. Turlałem się, raz byłem pod słomą, raz na. Ale wiedziałem, że pewnego dnia będę chodzić.
Nie wiem dlaczego, ale nikt się mnie nie pozbył. Przynajmniej nie od razu. Chyba mnie polubili! Długo trwałem przy mojej mamie, często leżałem pod jej kopytami, a ona patrzyła na mnie tak jakbym był całym jej światem. Nie czułem się inny, albo gorszy. Byłem po prostu Pako, Pako bez nogi. Nie wiedziałem, że trzymają mnie tylko dlatego, że jestem grubym koniem. Moje trzy nogi nie miały tu znaczenia. Ważne było, żebym ważył swoje. Im więcej, tym lepiej. A im więcej ważyłem, tym trudniej było mi chodzić.
Długo byłem w jednym miejscu, miałem swoje kilka metrów w swojej stodole. Mogłem robić tam korbki, machać moimi trzema nogami, i jakoś nauczyłem się chodzić na tych trzech kończynach. Byłem twardy, oj jaki twardy! W końcu zwali mnie Pako. Nie mogłem być inny. Póki co obserwowałem świat z poziomu słomy, dużo leżałem i czekałem na dzień, kiedy moja noga urośnie. Ale mijały dni, mijały tygodnie, a w końcu miesiące. A moja noga była taka sama. Powoli nauczyłem się funkcjonować, choć moje ciało zaczęło się dziwnie wykrzywiać, a moja druga noga coraz bardziej mnie bolała.
Ale jakoś żyłem sobie, w swoim tempie. Przy mojej mamie. Aż pewnego dnia moja mama zniknęła. Zniknął cały mój świat. A ja byłem nagle zupełnie sam. Chciałem zerwać się i jej szukać, ale nie mogłem. Zapomniałem, że nie umiem biegać... Ale wytrwale ćwiczyłem. Byłem pewny, że kiedyś znowu spotkam moją mamę. I wtedy zobaczy, jak zrywam kopyta do galopu. I będzie ze mnie dumna.
I tak kończy się moja historia. A przynajmniej jej część. Nie wiem, co będzie ze mną dalej. I wiem, że jestem tylko koniem. Koniem rzeźnym. Moje trzy nogi poprowadzą mnie już za chwilę na ubój. Wąskim korytarzem, ku końcowi. Znowu runę na ziemię. I znowu przez moment zobaczę świat z tamtej perspektywy. A potem zamknę oczy. I wtedy wreszcie pogalopuję. I mam nadzieję, że moja mama to zobaczy. I będzie ze mnie dumna.
_______________________________________________________________________________
Handlarz, od którego wzięliśmy Melę, zadzwonił do nas również w sprawie Pako. Twierdził, że Pako urodził się bez nogi. Nie wiemy, jaka jest prawda. Ale zdecydowaliśmy się ratować również Pako.
Musimy zebrać do 4 lutego około 35 000 zł, aby uratować Pako. W tym jest również jego transport, diagnostyka, leczenie i proteza.
---------------------------------
Fundacja Centaurus działa w imieniu zwierząt od 2006 roku. Jest organizacją non profit. Centaurus to prawie 1500 ocalonych koni, 100 osiołków, kilkaset psów i kotów, liczne zwierzęta gospodarskie. One wszystkie żyją dzięki takim osobom jak Ty. Bez tego wsparcia, ratowanie nie byłoby możliwe.
Z całego serca dziękujemy Ci za pomoc.
Masz pytania? Zadzwoń 518 569 487 - Karolina
Loading...