Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Sara dołączyła do grona koni ocalonych przed okrutnym losem! Dziękujemy Wam w jej imieniu.
Obiecaliśmy jej, że po nią wrócimy. Pomogliście nam spełnić obietnicę! W jej ogromnych, pięknych oczach nie widać już wielkiego morza bólu. Pojawiła się w nich iskierka nadziei i wiara w lepszy los. Udało się Wam sprawić, że już nigdy nie będzie sama. Po obowiązkowej kwarantannie i diagnostyce, Sara trafi do naszego azylu. To początek jej drogi ku zdrowiu, dlatego trzymajcie za nią kciuki.
Może już wkrótce wyjdzie na nasze rodzime łąki sięgające aż po horyzont. Nie możemy się doczekać!
Poznaliśmy ją w styczniowe popołudnie. Sara stała w śniegu. Tamtego dnia już więcej nie padało, ale słońce i tak nie dociera w takie miejsca. Wyszła z nami posłusznie za gospodarstwo. Szła krok w krok ciężko dysząc, ze zwieszoną głową. Szła jak skazaniec – spotkać się z przeznaczeniem. Jak nawet nie zauważyła, że nie nikt nie unosi głosu, a świst bata nie przecina powietrza.
Śnieg skrzypiał nam pod butami. Gdy stanęliśmy wtedy przy drodze wreszcie uniosła głowę i na nas spojrzała. Eh te ogromne piękne oczy, w których chcesz utonąć. Aż nagle zauważasz, że to wielkie morze bólu. Ale jest już za późno. Toniesz.
I widzisz coś, czego nie chcesz widzieć. To wszystko, czego Sara doświadczyła. Choć też nikt nie zapytał, czy chce. Widzisz jej styrane, zesztywniałe nogi, które wiernie szły, chociaż dawno już nie mogły. Widzisz jej wygięty kręgosłup, który dźwigał więcej niż powinien. Czujesz bicie jej serca, które biło nie dla tych dla których bić powinno. Ale serce nie sługa...
Wreszcie widzisz też te spojrzenia pełne oczekiwania i wzgardy. Aż widzisz jak z biegiem lat te spojrzenia wypełniły się obojętnością. I gdy Sarę wzięła w objęcia starość, ta obojętność wydała wyrok. Ludzie, których pokochała, odwrócili się. Opadł beznamiętnie trap. Weszła po nim bez sprzeciwu. Wiedziała, że to na nic.
I tak staruszka Sara z głębi Litwy przyjechała do wschodniej Polski. Tylko po to, by umrzeć.
Podchodzę bliżej, słucham jak ciężko oddycha. Patrzę w jej oczy, ale one mnie unikają. Ona już nie chce nikomu zaufać. Pokochać też. Odsuwa się ode mnie, uparcie patrzy w śnieg, lub po prostu przed siebie. Nie wiem. Mam wrażenie, że wszystko jej już obojętne. Głaszczę ją chwilę za uszami, potem masuję po chłodnej szyi i patrzę tam gdzie ona. Nie wiem co widzi w śniegu. Czy widzi swoją Litwę, czy wypatruje zieleni traw przebijających się przez śnieżny puch, czy po prostu czeka aż Ci, co mają wyrok wykonać – zrobią to i przestanie Sara cierpieć.
Odprowadzamy ją, staje przy swojej ścianie, schyla potulnie łeb, aby gospodarz zapiął łańcuch. Gdy odchodzimy, oglądam się jeszcze raz za siebie. I przez ułamek sekundy mam wrażenie, że Sara wpatruje się we mnie błagalnym wzrokiem. Ale po chwili znów zwiesza głowę. I w zasadzie nie wiem, czy patrzyła na mnie, czy sięgała wzrokiem za uchylone drzwi, za którymi rozpościera się świat, z którym chce się pożegnać.
Ale odchodząc i tak obiecałam Sarze, że wrócimy po nią. Bo zbiorowego transportu do ubojni może nie przeżyć. Obiecałam, że choć nigdy nie zabiorę jej na Litwę, to może – nim odejdzie – wybiegnie na nasze rodzime łąki sięgające aż po horyzont. A jeśli ktoś tam wyżej pozwoli, to i doczeka śniegu skrzypiącego pod kopytami. Tego za rok.
Życie i transport Sary to 8700 zł. Mamy przedłużony czas do 2 marca. Bez Ciebie cała akcja na jej rzecz nie ma szans. Jesteś ostatnią nadzieją.
--------------------------------
Fundacja Centaurus działa w imieniu zwierząt od 2006 roku. Jest organizacją non profit. Centaurus to ponad 1500 ocalonych koni, 100 osiołków, kilkaset psów i kotów, liczne zwierzęta gospodarskie. One wszystkie żyją dzięki takim osobom jak Ty. Bez tego wsparcia, ratowanie nie byłoby możliwe.
Z całego serca dziękujemy Ci za pomoc.
Masz pytania? Zadzwoń 518 569 487 - Karolina
Loading...