Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Dzięki Waszemu wsparciu, oraz talonom od Pani Magdy i pomocy jednej z karmicielek, udało się złapać jak do tej pory 9 kotów z tego miejca. Wszystkie zostały wykastrowane i odpchlone. Część musiała dostać antybiotyki. Niestety praktycznie wszytskie koty były tak przerażone, że nie chciały nic jeść w klatkach. Dlatego były wypuszczane gdy tylko ich stan na to pozwalał .
W tej chwili u karmicieli pojawiają się tylko koty które już złapaliśmy. Jeśli pojawi się jakiś nowy kot będziemy próbować łapać również jego.
Bardzo dziękujemy za szybkie wsparcie dzięki któremu mogliśmy działać!
Dostaliśmy zgłoszenie o kolejnym stadzie, a właściwie kilku stadach bytujących na terenie jednej z jeleniogórskich uczelni.
Zgłoszenie dostaliśmy już jakiś czas temu, ale niestety aktualnie koty łapią aż 2 osoby (para, więc łapią razem) które na co dzień pracują i opiekują się ogromną ilością zwierząt. Więc każdy zgłoszony temat gdzie karmiciel nie może łapać sam, bardzo przeciąga się w czasie...
Korzystając ze świąt nasza inspektorka pojechała na miejsce zobaczyć jak wygląda sytuacja. Okazało się że kotów może być nawet kilkanaście (w sumie to nikt nie wie ile ich dokładnie jest i skąd przychodzą). W dwóch z trzech miejsc koty nie są wykastrowane. Kilka niestety jest w złym stanie. Między innymi ten biedny rudy kocurek lub inny zeszłoroczny czarnuszek którego spotkaliśmy. W hangarze żyje jeszcze podobno kilkumiesięczny kociak który jest bardzo chory i od jakiegoś czasu nie wychodzi nawet na dwór.
Większość kotów jest zupełnie dzika. Mają tam budki i pełne miseczki a okolica jest w miarę bezpieczna. Dlatego te które radzą sobie jako bezdomniaki, zostaną wykastrowane i gdy dojdą do siebie, wypuszczone. Jeden z kociaków jest całkowicie oswojony i jemu na pewno będziemy chcieli znaleźć nowy domek. Co do reszty wszystko będzie zależeć od tego na ile dadzą się oswoić.
Niestety koszty "ogarnięcia" tego stada będą ogromne. Koty które są chore muszą trafić do lecznicy do szpitalika. Chcielibyśmy chociaż odpchlić każdego z nich, bo na pewno są pełne kleszczy :( Wykastrować musimy co najmniej 7/8 kotów, z czego conajmniej 4 to kotki. Talony na kastracje z miasta zostały już wydane... Nam zostało ich kilka, z czego każdy już "rozdysponowany" (czekamy aż karmiciele złapią koty).
Nasz wolontariusz ma wolny tydzień. Na razie ciągle nie możemy dojść do właściciela posesji w Maciejowej, a koty i tak póki co przestały się tam pojawiać. Chcemy wykorzystać możliwość. Może próbować łapać... ale żeby zacząć musimy mieć za co.
Loading...