Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Diagnostyka Fridy trwała bardzo długo. Była kosztowna i nie zawsze przyjemna dla naszej koteczki. Jednak z ekipą dobrych weterynarzy wszystko jest możliwe.
Jesteśmy pewni, że Frida ma IBD - to alergia pokarmowa, której u niej objawiała się po zjedzeniu nieodpowiedniego pokarmu wymiotami, biegunką i brakiem apetytu. Do normalnego funkcjonowania wracała wyłącznie po podaniu leków, w tym sterydów.
Frida musi całe życie być na specjalistycznej karmie. Odkąd dostaje tylką ją, już wiele miesięcy nie miała żadnego problemu zdrowotnego. Frida jest pod dobrą opieką w fundacyjnym domu tymczasowym i nadal mamy nadzieję, że ktś się w niej zakocha, zaadoptuje i zadba o jej zdrowie :) Bo poza tym "gastrycznym" mankamentem jest cudowną, zdrową i bardzo grzeczna kotką.
Dziękujemy Drodzy Darczyńcy, że byliście z nami podczas opieki nad Fridą i zadbaliście, by nie brakło nam funduszy na jej leczenie i weterynaryjna karmę.
Frida trafiła pod opiekę fundacji Miasto Kotów przed świętami Bożego Narodzenia. Domyślamy się, że w ramach świątecznych porządków, ktoś wystawił kotkę razem z kilkoma zbędnymi przedmiotami za drzwi.
Chore zwierzę (wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że Frida ma problem) to wydatek, a w święta lepiej zredukować dodatkowe wydatki do minimum. To okrutne myślenie, ale niestety wiemy z doświadczenia, że ludzie często potrafią swoich podopiecznych traktować w kategoriach zysków i strat, i bez sentymentów się ich pozbywać.
Tak Frida w zimny, grudniowy wieczór trafiła pod blok, do skupiska kotów wolno żyjących dokarmianych przez panią Marię. Karmiciele doskonale znają swoją koty, więc pojawienie się nowego momentalnie zostało dostrzeżone. Frida była zagubiona. Środowisko,w którym się znalazła było dla niej nowe, obce i nieprzyjazne, a człowiek, który do tej pory dbał o jej potrzeby zniknął.
Początkowo myśleliśmy o wykastrowaniu Fridy i tak w przypadku wielu kotów wolno żyjących wypuszczeniu jej. Jednak jej zachowanie w stosunku do człowieka, łaknienie kontaktu i niezwykła łagodność spowodowały, że kotka trafiła do domu tymczasowego. Frida jest kotem cudownym, delikatnym, chętnie tulącym się do człowieka i przychodzącym na kolana. To typowa przytulanka, która nigdy nie drapnie, nie zniecierpliwi się, nie złapie zębami. Koci ideał. Prawie ideał, bo Frida jest niestety chora...
Pierwsze problemy zdrowotne Fridy nas nie zaniepokoiły. Tak się zdarza. Koty z ulicy, gdy trafią do fundacji często na początku chorują, są bardzo zarobaczone, mają koci katar, świerzbowca, pchły i inne dolegliwości. Przy pierwszych wymiotach i braku apetytu zastosowana została standardowa procedura - antybiotyk, leki przeciwwymiotne, potem, gdy to nie zadziałało – kroplówki i steryd. Po miesiącu problem powrócił. Tym razem wykonaliśmy morfologię i USG jamy brzusznej i znów zostały podane leki i kroplówki. Historia jednak jak z zegarkiem w ręku pojawiła się trzeci raz. Brak apetytu, wymioty, które tym razem przybrały nieco krwiste zabarwienie. I znów decyzja o jeszcze bardziej szczegółowej diagnostyce, która miała wykluczyć choroby trzustki, nerek i wątroby.
Postawiona diagnoza to – IBD – idiopatyczny zespół zapalny. Kotka wymaga długofalowej terapii. Bezwzględnie musi też być na weterynaryjnej diecie opartej na hydrolizowanym białku. Diagnostyka jest skomplikowana. W postawieniu diagnozy bardzo przydatna jest gastroskopia, podczas której można pobrać wycinek do badania histopatologicznego. Zdarza się jednak, że wykluczy to cały wachlarz schorzeń, a problem nadal istnieje i nie wiadomo, jak go zlikwidować. Bo "idiopatyczny" oznacza "nieznany" :(
Brzmi to wszystko skomplikowanie i tajemniczo, a oznacza poprostu bardzo chory brzuszek, a dokładnie - chore jelitka i najgorsze jest to, że przyczyny tej choroby możemy nigdy nie znaleźć.
Pierwsze koszty diagnostyki Fridy mamy już za sobą. Przed nami kolejne – leki i weterynaryjna dieta, która w przypadku alergii pokarmowych jest chyba jedną z najdroższych. Puszka 156 g kosztuje ponad 7 złotych. Worek suchej karmy to wydatek rzędu 90 złotych. Ogromne koszty! Na dłuższa metę rujnujące budżet fundacji, który sam w sobie nie wygląda oszałamiająco. A niestety jest to dieta, na której Frida musi być bezwzględnie.
Zbiórka dla Fridy ma celu pokrycie już istniejącego w przychodni weterynaryjnej zadłużenia, zabezpieczenia funduszy na dalsze leczenie oraz zapewnienie jej karmy na kilka miesięcy. Bardzo prosimy o pomoc, zarówno we wsparciu finansowym, jak i nagłaśnianiu historii Fridusi, bo być może znajdzie się ktoś, kto ją pokocha, adoptuje i zadba, by nigdy jej niczego nie zabrakło.
Loading...