Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Cudem udało mi się złapać tego urwisa. Bo jest bardzo płochliwy. Ale mam swoje sposoby.
Cypisek jest dość dużym, podrośniętym źrebakiem. Taki młody byczek trochę. Na pierwszy rzut oka widać, że jest zdrowy jak rydz. Taki tłuściuteńki z gęstym futerkiem. Ale tak to w życiu już jest. Młodość ma swoje prawa i jest piękna.
Ja za dwa tygodnie skończę 50 lat i już nie mam takiego pięknego futerka;)
Bardzo Wam dziękuję za pomoc w ratowaniu tego przystojniaka. To była szybka akcja. W poniedziałek zaczęła się zbiórka a w czwartek Cypisek już u mnie.
Cypisek stoi sam w handlarskiej przyczepie. Pierwszy raz jest w takim miejscu. Również pierwszy raz jest bez mamy i bez innych koni dookoła a lina nie pozwala mu ruszyć się z miejsca. I pierwszy raz widzi z tak bliska człowieka, sprawcę tego wszystkiego.
Do tej pory wychowywał się w niewielkim stadku kucyków, na łące z wiatą, gdzie mógł chować się przed zimnem, deszczem albo śniegiem. Najpierw spędzał całe dnie z mamą, a później, kiedy podrósł, biegał wśród innych kucyków, zawierał przyjaźnie i poznawał swój mały świat. Był jedynym źrebakiem w stadzie. Człowiek czasem się zjawiał, przywoził siano albo wywoził obornik, ale Cypisek trzymał się wtedy z daleka, patrzył nieufnie i czekał, kiedy człowiek zniknie.
A potem pewnego dnia człowiek przyszedł, ale już nie sam. Było ich kilku. Złapali wszystkie kuce po kolei, ale Cypisek był tak przerażony, że przez ponad godzinę nie dał się schwytać.
Kupiec, który przyjechał po kucyki, zniecierpliwiony, nie chciał dłużej czekać. Zresztą stwierdził, że taki dziki kuc będzie dla niego tylko problemem. I odjechał z całym stadkiem, poza Cypiskiem.
Cypisek został sam.
Przerażony biegał po łące rżąc rozpaczliwie, wołając mamę i pozostałe konie, ale nikt mu nie odpowiadał. Przestał jeść i prawie nie pił. Widząc to, gospodarz doszedł do wniosku, że nie ma sensu czekać – kuc nie je i nie pije, biega jak zwariowany, więc długo nie pociągnie. Ze stresu i osłabienia może w każdej chwili paść.
Dlatego, korzystając z chwili kiedy Cypisek schował się przed zacinającym śniegiem do wiaty, złapał go tam w końcu zarzucając mu pętlę ze sznura na szyję. Opierającego się i szarpiącego zaciągnął na podwórko, przywiązał do płota i zadzwonił do handlarza skupującego konie na rzeź. Jemu wszystko jedno, czy kucyk jest dziki czy oswojony.
Handlarz miał blisko, więc przyjechał. We dwóch załadowali opierającego się Cypiska do przyczepy i handlarz odjechał.
Tak właśnie zobaczyłem Cypiska. W handlarskiej przyczepie, drepcząc niespokojnie, ze sznurem na szyi, przerażony Cypisek rżał rozpaczliwie, próbując przywołać resztę swojego stada. Handlarz nawet nie wyprowadził go z przyczepy – i tak na jutro planuje transport do rzeźni.
Handlarz zgodził się sprzedać mi Cypiska za 3600 zł. Jemu jest wszystko jedno, kto go kupi. Ważne żeby szybko, bo kuc nie je i prawie nie pije, więc czekać nie będzie. Za duże ryzyko. W końcu, po długich prośbach, naleganiach i tłumaczeniu, że nie mam tych pieniędzy i muszę je dopiero zebrać, zgodził się poczekać parę godzin dłużej. Wpłaciłem już potrzebną zaliczkę, a do piątku muszę całość. Jeśli to się nie uda, handlarz zawiezie go do rzeźni. Ale jeśli uda nam się tą kwotę zebrać i wpłacić, ocalimy Cypiska.
Uratujmy razem małego, przerażonego Cypiska. Proszę. Jesteśmy jego jedyną szansą.
Zbiórka obejmuje wykup, transport, opłaty za weterynarza i kowala, pierwsze miesiące utrzymania oraz specjalistyczną paszę.
Jeśli masz jakieś pytania, zadzwoń Marek: (+48) 502 064 387
Loading...