Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Bardzo Wam dziękujemy za pomoc Czarusiowi. Ma się lepiej - szczegóły na naszem profilu fb.
Historia Czarusia jest smutna - przez rok nie miał domu, błąkał się koło Częstochowy próbując przeżyć.
Jest już w Krzykosach - przeczytajcie jego historię opowiedzianą przez Zbyszka: Krzykosiaki ❤️ Przez zaniedbania, niedopełnienie obowiązków, jakie są na urzędnikach Gmin odpowiedzialnych za dobrostan bezdomnych i dziko bytujących zwierząt, takie zwierzęta cierpią, tracąc zdrowie i życie!
Przykładem jest pies, który od ponad roku czasu był bezdomny w Gminie niedaleko Lublińca koło Częstochowy. Dostał imię Czaruś od osób prywatnych, które oczarował siłą woli przetrwania, radzenia sobie w skrajnie trudnych warunkach ❤️
Osoby te od maja tego roku starały się mu pomóc, wobec bezradności, a raczej, braku działań ze strony odpowiedzialnych urzedników. Szukali Pomocy u lokalnych, Stowarzyszeń, Fundacji. Czarek zgłoszony został do DIOZ zgodnie z ich procedurami i tu również brak reakcji... Pies coraz gorzej widział, ropiejących oczu właściwie w ogóle nie było już widać, czaszka była spuchnięta od nosa do czoła, blizna nad prawym okiem, wyglądało jakby łopatą, kołkiem dostał przez głowę, pies od miesięcy kulał na tylną prawą łapę...
W końcu Proboszcz parafii, Ksiądz Wojciech zgłosił psa do Fundacji Krzykosiaki Psy w Potrzebie. Zawiozłem wieczorem po zgłoszeniu w miejsce, gdzie bytował pies klatkę łapkę. Ustawiliśmy ją wspólnie z Księdzem Wojciechem, Panią Zdzisławą, która razem ze znajomą z tej samej miejscowości starały się dokarmiać Czarusia i dbać, aby codziennie miał świeżą wodę ❤️
Nie było pewności czy pies da się złapać, był bardzo nieufny, nigdy nie podszedł do człowieka, nie było możliwości nawet go dotknąć, podać jedzenie z ręki. Łapka ustawiona, po kilku godzinach czekania trzeba było wracać. To 600 km tego dnia, dojechałem do Krzykosiaków, tu czekały obowiązki i blisko 70 psiaków. Rano o godzinie 7 telefon od Księdza Wojciecha, Czaruś jest w klatce łapce.
O Świcie Pani Zdzisława poszła sprawdzić łapkę i dać Czarusiowi świeże jedzenie, zdążyła je włożyć do klatki, Odeszła na bok, usłyszała trzask spadających drzwiczek. Po wielu miesiącach starań Czaruś był zabezpieczony w klatce. W południe po kolejnych 600 km i całej akcji, która trwała 18 godzin, Czaruś dzięki Pani Zdzisławie i Proboszczowi Wojciechowi był bezpieczny z Krzykosiakami ❤️
Bardzo Was prosimy o wsparcie Czarusia tak, byśmy mogli mu pomóc.
Loading...