Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Kochani! Z całego serca dziękuję za Wasze wsparcie. Dzięki Wam udało nam się przetrwać ciężki czerwiec i lipiec. Zebrane środki pomogły w opłaceniu faktur za szpitalik, usługi weterynaryjne oraz zakup karmy. Bez Was nie dalibyśmy rady. Dziękujemy!
Wchodzę do domu i widzę ich wzrok. Chcą jeść, pić, ale przede wszystkim ŻYĆ! Setka istnień i znak zapytania nad ich losem. Kalekie, chore, opuszczone przez człowieka, mają tylko nas. Co będzie z nimi, kiedy nas zabraknie? Gdzie znajdą DOM, bo to mają właśnie u nas, koty z FIV, przewlekle chore, co będzie z małymi kociętami, które bez pomocy człowieka nie mają szany przetrwać?
Stanęliśmy pod ścianą. Ta zbiórka to nasze być czy nie być... Od 3 lat balansujemy na krawędzi. Pandemia, wojna, inflacja- ludzie nie chcą już o tym słuchać, lecz prawda jest tragiczna i straszna. T wszystkie wydarzenia, niezależne od nikogo, spowodowały, że nasze wpływy spadły o połowę w stosunku do ubiegłych lat. Robimy co możemy, lecz nie stać nas już na podstawowe potrzeby. Tu już nie chodzi o wybór zdrowa i dobra, czy tania marketowa karma, ale o wybory: jedzenie czy lekarz, prąd czy leki...
Pod naszą opieką znajduje się niemal setka zwierząt. Są to w zdecydowanej większości koty po ogromnych, zdrowotnych przejściach, często heroiczną walką wyciągnięte z łap śmierci. To koty, których nikt nie weźmie, dla nich jedyną opcją jesteśmy my lub eutanazja. Są to koty z plazmatocytarnym zapaleniem dziąseł, FIV, niewydolnością nerek czy pęcherza, chorą wątrobą, przewlekłym zapaleniem zatok, silnymi alergiami. Nikt nie zaopiekuje się kotami, które by żyć, muszą przyjmować leki, kroplówki. Co z nimi będzie, gdy zabraknie nas? Dla nich to koniec życia...
Każde potrzebujące zwierzę dostawało u nas azyl. Mamy pod opieką nie tylko chore, starsze, niepełnosprawne koty. Są też niesamodzielne kocięta, koty oczekujące na dom, dokarmiamy stado ponad pięćdziesięciu wiejskich dzikusów. Opiekę znalazło u nas też kilka psów, ale i zwierzęta ocalone przed ubojem. Dla tych ostatnich koniec naszych działań to wyrok...
Myśleliśmy, że karmy wystarczy nam do września, lecz duża ilość podopiecznych to też duże potrzeby, a i ceny w sklepach drastycznie rosną. Za tydzień zwierzęta zostaną bez jedzenia. Brakuje karmy zwykłej, specjalistycznej, brakuje też żwiru i dosłownie jedziemy na oparach.
Długi weekend, gdy wszyscy odpoczywali, dla nas był ciągiem niekończońcych się awarii. Tuż przed weekendem kontrolki w aucie zaczęły migotać jak lampki na choince. Musimy mieć duże auto, po pierwsze po to, by móc do niego spakować dużo zwierzaków, po drugie- jezienią, zimą i wiosną jest do nas taki dojazd, że bez auta terenowego ani rusz. Nasz wysłużony dziadek jest doinwestowany i wymiana na inny się nie kalkuluje, lecz teraz naprawa nas przerasta. Konieczny jest remont silnika, m.in. wymiana pierścieni na tłokach, regeneracja głowicy, wymiana panewek na wale korbowym. Duże auto to i duże koszty naprawy, a tu zrobiło się poważnie.
Jakby tego było mało, zamrażarka, w której przechowujemy mięso dla zwierząt uległa awarii. Rano wstaliśmy, a podłoga była zalana, mięso w środku całe rozrożone. Nie pomogły wysokie temperatury. Po sprawdzeniu okazało się, że koszt naprawy przewyższa wartość sprzętu, tym samym zostaliśmy bez zamrażarki, a co gorsza mnóstwo mięsa zmarnowało się. Mamy koty, które jedzą tylko BARF (ze względów zdrowotnych), czyli właśnie surowe mięso z suplementami. To było ich jedzenie...
Gdy myśleliśmy, że gorzej być nie może nasz wysłużony odkurzacz przemysłowy zwyczajnie zawył i tak skończył się jego żywot. Wyobraźcie sobie sprzątanie po kilkudziesięciu kotach, kilku dużych psach, kilkunastu królikach bez odkurzacza. To jest niemożliwe...
Codziennie napływają nowe zgłodzenia z prośbą o pomoc. Jako jedyni w promieniu wielu kilometrów ratujemy koty. Nasza odmowa to dla nich wyrok. I tak trafiają tu, gdzie mogą dosać szansę. Wkrótce tej szansy już nie będzie. W tym miesiącu koty przeszły już 6 zabiegów operacyjnych, kolejne 7 kotów i 2 króliki mają umówione zabiegi. Poniżej tylko trzy ostatnie faktury, od chirurga kilka za szpitalik, a gdzie reszta? Jak za to wszystko zapłacić? Nie wiem.
Skończyły nam się już możliwości. Kwota do zebrania jest ogromna, ale jeśli jej nie uzbieramy, będziemy musieli definitywnie zakończyć nasze działania. Tyle potrzeba, byśmy stanęli na nogi, by zwierzaki przez następny miesiąc miały co jeść, a lekarze nie odmówili dalszego leczenia, by opłacić operacje, te wykonane i te zaplanowane, pobyty w szpitaliku. To bardzo dużo, ale jeśli wszyscy się zmobilizujemy, to może jeszcze jest jakaś szansa?
Nie chcemy, żeby ta pomoc była anonimowa. Poznajcie choć część naszych podopiecznych i pokrótce ich historie. To ich los jest teraz w waszych rękach.
Fistaszek kiedyś i dziś.
Basia bez oczka
Delicja bez oczka
Vanilka z niewydolnością nerek.
Zezolka, alergiczka z nawracająym katarem i plazmatocytarnym zaaleniem dziąseł.
Niunia i Rodzynka, obydwie mają przewlekły koci katar, a Rodzynka do tego ma uchyłek w przełyku.
Myszka, która walczy o życie.
Staruszka Bunia, która straciła część zębów i przeszła dwumiesięczne leczenie.
Kokos- jeden z sześciu malców, które odkarmiamy ręcznie od 9 dnia życia.
Bułka i Kluska. Bułka ma tak silną alergię pokarmową, że zjedzenie czegokolwiek spoza listy konkretnych produktów kończy się wielodniową biegunką i kroplówkami oraz Kluska z przepukliną wymagającą operacji i obciążonymi stawami. Obydwie wzięliśmy pod stałą opiekę, bo nie miały pewnej przyszłości.
Tutu i Tamtam, które za kilka dni muszą przejść zabigi chirurgiczne.
Bajzelek z alergią pokarmową i staruszek Burasek bez kilku zębów, z obciążoną łapką po starym urazie.
Pasztecik uratowany "spod noża"
Labia- pacjentka onkologiczna.
Szafirek bez oczu, z niewydolnością trzustki i silnym IBD.
Dyzio z SUK, porzucony "bo sika po domu"
Lenka bez oczka.
Malina i Milka
To tylko mała garstka spośród wszystkich naszych podopiecznych. Toczymy właśnie walkę o przetrwanie. Musimy wygrzebać się z długów, uzupełnić zapas siana i paszy, karmy dla psów i kotów, ale przede wszystkim mieć środki na leczenie. Już nie prosimy, a BŁAGAMY - Wasza pomoc jest dla nas jedyną szansą na przetrwanie.
Jesteśmy jedyną organizacją ratującą koty w promieniu kilkudziesięciu kilometrów. Jeśli nas zabraknie to wyrok dla tych już będących pod naszą opieką, ale i dla tych, które nie otrzymają pomocy w przyszłości. Bardzo Was teraz potrzebujemy! Sami zobaczcie, jakie biedy do nas trafiają. Bez nas nie pomógłby im NIKT!