Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Dziękujemy Państwu za pomoc.
Podsumowanie stycznia.
Widzę, że zainteresowanie jest słabe.
Styczeń opłacony 40000 zł, do opłacenia pozostaje 24 500 zł faktur weterynaryjnych, zamówienie za żwirek 2000 i zamówienie za RC Convalescence Support 6000 zł, do tego jeszcze 10000 lub 15000 zł faktur weterynaryjnych, koszty utrzymania.
Miesięczny koszt działalności to 90000-100000 zł. O ile Hospicjum będzie działać to Cerber kończy raczej działalność, bo 1 tydzień pomocy to opłaty rzędu niecałych 20000 zł, a zakładałem niecałe 9000 zł. Nie mogę pomagać więcej niż mnie stać, niż mam środków. Robić za organizacje, które odmawiają, wypinają się, w okolicy, całym wojewódzctwie i poza nim.
Na mailu czekają kolejne niewydrukowane faktury na kilka tysięcy złotych.
---
Zwracam się do Państwa z gorącą prośbą nie tylko o pomoc, ale i o przeczytanie całości zbiórki.
Hospicjum to miejsce, gdzie dom znajdują zwierzęta, starsze, chore, porzucone, umierające. To Państwo wiedzą już od dawna. Bardzo mało osób wie, że Fundacja Hospicjum dla Kotów Bezdomnych swoją działalnością wykracza daleko poza ściany naszego domu. Bardzo daleko i w bardzo wielu miejscach naszego województwa i kraju. Tą stroną naszej działalności zajmuje się Cerber.
Podstawową jest kastracja. Jako jedna z niewielu organizacji bez własnego schroniska, bez domów tymczasowych, nawet bez auta (tak, jesteśmy chyba jedyną organizacją w kraju, która dowozi zwierzęta do lecznic komunikacją miejską lub po prośbie, a mimo to radzimy sobie od lat), bez wolontariuszy. Nic nie budujemy i na pewno przez najbliższe lata nie będziemy. Kastrujemy wszystkie zwierzęta, które zostaną nam zgłoszone, wszystkie, które opiekunowie-karmiciele w kilku miastach i okolicy nam zgłoszą, zwierzęta bezdomne i zwierzęta domne jeśli tylko opiekun w okolicy będzie chciał poddać swoje zwierzę zabiegowi.
Potrafimy jednego dnia przyjąć kilka, kilkanaście zwierząt i wszystkie zabezpieczyć w lecznicach, a jeśli w nich zabraknie miejsca, bez problemu znajdziemy kolejną, gdy ktoś nie może w weekend, jesteśmy gotowi zabezpieczyć zwierzę u siebie, nawet późnym wieczorem. Niejeden kot tak do nas trafił po niedzielnych nocnych łapankach. Kastrujemy bardzo dużo, w Toruniu, Grudziądzu, Nowem, a w tym roku rozmawiamy także z lecznicami w okolicznych gminach, bo tam bezdomność jest największa, a potrzeby ogromne. Kastracje obejmują koty i psy.
Leczenie to kolejna część działalności, która towarzyszy nam codziennie. Na leczenia trafiają nasi podopieczni, ale Cerber leczeniem obejmuje także kilkaset zwierząt bezdomnych będących pod opieką opiekunów - karmicieli lub będących w domach tymczasowych w oczekiwaniu na adopcję lub niemogących iść do adopcji z różnych powodów. Jednorazowo w tygodniu potrafi przebywać w lecznicach od kilkunastu do 30 zwierząt, które są przez nas wspierane leczeniem, profilaktyką zabiegami. Leczenie obejmuje też zwierzęta znalezione, bezdomne, gdzie okazuje się często, że jest to leczenie kilkutygodniowe, często bardzo kosztowne, wymagające współpracy wielu lekarzy weterynarii w różnych miastach.
Sporadycznie wspieramy też zwierzęta prowadzone przez inne organizacje lub takie, które przeszły przez inne organizacje, ale one nie chcą pomagać w ich leczeniu. Wiele schorzeń ujawnia się po czasie i uważam, że porzucenie opiekuna wraz ze zwierzęciem, w sytuacji gdy finansowo nie może podołać jest nie na miejscu. Naszym, byłym podopiecznym jesteśmy gotowi pomóc leczeniem w każdej chwili.
Wsparcie dla opiekunów-karmicieli. To kolejna rzecz, która okazuje się największym wyzwaniem i największym problemem. Rok temu wspieraliśmy około 50-100 kotów. W tym roku wspieramy już około 700-1000 kotów. Trudno jest nam oszacować, jakie to są dokładnie liczby, gdyż wiele kotów pokazuje się bardzo nieregularnie lub w ogóle nie pokazuje się opiekunom. W domach tymczasowych, w domach opiekunów-karmicieli jest około 150-200 z nich. Pozostałe to zwierzęta bezdomne lub zwierzęta domowe w trudnej sytuacji. Większość karmy trafia do kotów, ale również do psów, w tym psów gospodarskich.
Nieustannie podnosimy i sami opiekunowie podnoszą jakość karm by zwierzęta otrzymywały jak najlepsze i najtreściwsze pożywienie. Ostatni rzut zamówień karmy opiewał na kwotę prawie 25000 zł. 100 lub więcej paczek, które właśnie kurierzy dowożą do miejsc przeznaczeń w całym kraju.
Leczenie zwierząt naszych, których większość jest poważnie chora lub przewlekle chora to ogromne koszty i w tym aspekcie też nieustannie prosimy Państwa o pomoc. Mamy skromne grono sympatyków, nie jesteśmy wielką organizacją, ale staramy się wykonywać naszą działalność jak najlepiej. Bo to dzięki Państwu możemy istnieć i działać. To Państwo przekazują swoje ciężko zarobione pieniądze, na zwierzęta, które poznają tylko na zbiórkach, albumach, opisach ich historii. A proszę mi wierzyć, że jest co oglądać i z czym się zmagać. Ogrom cierpienia jest niewyobrażalny.
Pod naszą opiekę trafiają zwierzęta z różnych regionów kraju. Kastrujemy w bliższej i dalszej okolicy i nigdy się nie zdarzyło, by zwierzę, kotka czy suczka w ciąży nie została poddana zabiegowi kastracji, nawet jak była to bardzo wysoka ciąża. Nie godzimy się na to, by organizacje powoływały do życia kolejne pokolenia i nie godzimy się na to, by zwierzęta na ulicy żyły jako bezdomne.
Każdy kot, który rokuje, który może zginąć na ulicy z powodu swojego zbytniego zaufania do człowieka ma szukany dom tymczasowy lub dom stały przez swoich opiekunów-karmicieli lub z naszą pomocą. Nie jesteśmy w stanie pomóc wszystkim, ale staramy się pomóc kiedy jest to możliwe.
Staramy się dotrzeć do każdego opiekuna - karmiciela, a te osoby, które z nami współpracują (chociaż są to osoby bardzo niezależne i radzące sobie, łapią jednak i wysyłają do lecznic cały czas coraz więcej zwierząt, że powoli nawet dla nich staje się to obciążające), konsekwentnie i uparcie tłumaczą innym, jak należy łapać, po co łapać i jak zadbać o zwierzęta by maiły choć cień szansy przeżyć na ulicy, a jak wiadomo, życie na ulicy nie trwa zbyt długo. I wbrew obiegowej opinii to właśnie te osoby, a nie organizacje same z siebie są motorem napędowym wielu organizacji. Same organizacje rzadko łapią, a jeszcze rzadziej biorą się za kastracje. Są takie, które nawet dopuszczają do urodzin kolejnych miotów celowo.
Większość chorych, rannych, na zabiegi trafia do lecznic i pod skrzydła organizacji właśnie dzięki opiekunom-karmicielom i przy ich wydatnym udziale, a mało kto ich docenia, a często są wręcz publicznie wytykani palcami, straszy się ich, grozi. Organizacje nie stają w ich obronie. Ci opiekunowie, z którymi mam przyjemność działać wiedzą, że zawsze mogą zwrócić się do mnie o pomoc, gdy mają problemy.
Lekarze weterynarii, do których trafiają zwierzęta przez nas skierowane, mają wolną rękę w leczeniu. Wiedzą, że nie oszczędzamy na badaniach, na lekach, na potrzebnych rzeczach. Jako jedna z niewielu organizacji wykonujemy bardzo wiele badań krwi kotów i wiemy jak wiele chorób dotyka te zwierzęta. Kontakt z FCoV miała prawie cała populacja kotów, dość często trafiają się średnie i wysokie miana, z rzadka kot nie miał kontaktu z korona wirusem. Co któryś kot jest nosicielem wirusa FIV, zdarzają się koty białaczkowe.
1 na 3 koty ma od razu usuwane lub czyszczone zęby, często też jest to limfocytarno-plazmocytarne zapalenie dziąseł, urazy oczu, problemy z uszami zdarzają się też bardzo często. Wszystkie te przypadki są leczone. Kot wraca, jeśli wraca na ulicę po wyleczeniu, leczenie jest kontynuowane przez opiekuna - karmiciela lub kot, na przykład nosiciel FIV, na ulicę nie wraca, trafia pod naszą opiekę. Trafiają do nas zwierzęta nowotworowe i z podejrzeniami chorób. Każde zwierzę w lecznicy otrzymuje od nas pakiet w postaci odpchlenia, odrobaczenia, czipowania i nacięcia ucha (koty), nawet te, które idą do domów tymczasowych lub do adopcji. To na wypadek ucieczki. Pozwala od razu zidentyfikować zwierzę jako kastrowane.
W zeszłym roku poczyniliśmy, szereg zakupów, w tym kennel klatek, żywołapek i transporterów. Te ostanie wypożyczamy, tak jak transportery, niektóre na stałe by opiekunowie-karmiciele mogli łapać i bezpiecznie transportować zwierzęta do lecznic. W użyciu jest obecnie większość naszych żywołapek, gdyż także jako jedni z nielicznych kastrujemy cały rok.
Nie robimy absolutnie żadnych przerw. Złapane kotki w grudniu, styczniu w marcu miałyby już pierwsze mioty. W związku z tym okazuje się, ze nasze zeszłoroczne zakupy są niewystarczające. Wspieramy domy tymczasowe zakupem też kennel klatek dla nich w celu izolacji, leczenia, przetrzymania.
Ostatni aspekt to koszty utrzymania naszych ponad 70-ciu podopiecznych, koszty chemii i środków czystości, koszty wkładów do kuwet, nawet ręczników. Codziennie zapełniamy jeden pojemnik zużytym żwirkiem. Zużywa się wszystko mopy, ręczniki ścierki, nawet suszarki od kocyków i posłanek zużywają się bardzo szybko.
Jesteśmy malutką organizacją. Jest nas dwoje, ale staramy się mądrze i rozsądnie dysponować posiadanymi zasobami. Otrzymujemy od Państwa czasami dary, karmę, kocyki, posłanka, pieluchy, zabawki, czasami drapaki, transportery, kennel klatki i domki też się zdarzały. To, czego nie wykorzystamy, mamy w nadmiarze, przekazujemy tam, gdzie jest potrzebne.
Drodzy Państwo. Prawie rok temu Cerber jako część Fundacja Hospicjum dla Kotów Bezdomnych poszerzył krąg działań. Ogromnie poszerzył i przez cały zeszły rok dochodziły kolejne miejsca, kolejne osoby, kolejne zwierzęta. Dzisiaj jest ich tak wiele i nasze działania stały się bardziej dostrzegalne, że postanowiłem poprosić Państwa o większą pomoc. Pomoc, bez której w tym momencie nie będziemy mogli działać, pomoc, bez której to wszystko może stanąć w miejscu. Niczego nie będziemy budować, nie będziemy nic wielkiego kupować, ani ziemi, ani auta. Te środki, z tej konkretnie zbiórki, uczciwie napiszę. Powinny wystarczyć na leczenie zwierząt w lutym i marcu. Kilkuset zwierząt, na kilkadziesiąt kastracji i w połowie marca na zakup karmy dla prawie 1000 zwierząt.
Mam nadzieję, ze się uda, choć ten jeden raz. Z góry dziękuję. Jacek i opiekunowie - karmiciele 1000 zwierząt.
Loading...