Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Kotkę Daisy do domu tymczasowego fundacji przywiózł Pan, który twierdził, że jest przyjacielem umierającego na raka w szpitalu właściciela Daisy. Nie wiedział, czy kotka jest szczepiona, czy jest wysterylizowana, odrobaczona itp. Podał nam wiek ok. 1,5 roku i imię. Na zadawane pytania dotyczące właściciela nie chciał odpowiadać.
Od początku widać było, że cała historia jest "szyta grubymi nićmi". Ale kotka była tak przerażona i roztrzęsiona, że zdecydowaliśmy się przyjąć ją pod opiekę fundacji. W następnych dniach, z kilku źródeł dowiedzieliśmy się, że Pan podający się za przyjaciela umierającego usiłował również oddać kotkę do kilku schronisk i azylów. Co więcej - przestał odbierać telefony, a po jakimś czasie okazało się że wyjechał za granicę. W tej chwili już jesteśmy pewni, że w opowieści tego Pana nie było ani grama prawdy. Po prostu wymyślił całą historię po to, żeby pozbyć się problemu, niepotrzebnego ciężaru, jakim w pewnym momencie stał się dla niego zwierzak.
Pierwsze dni pobytu Daisy w domu tymczasowym były prawdziwym koszmarem, zarówno dla kotki, jak i opiekunów. Kotka była bardzo agresywna, rzucała się na nogi, gryzła i warczała. Nie chciała jeść ani pić. A kiedy już "przełamała lody", zaczęła chorować. Jej biedny organizm nie wytrzymał stresu i załamania po stracie domu i opiekunów.
Daisy cały czas jest w trakcie leczenia. Kiedy już było lepiej, nagle znowu poczuła się gorzej. Kaszlała, pojawiła się wysoka gorączka. I znowu musiała odwiedzić lekarza. Niestety, diagnoza była porażająca - wysiękowe zapalenie płuc. Dodatkowo stwierdzono u Daisy duże złogi w pęcherzu moczowym przekształcające się powoli w kamienie. Kotka ma duszności, sinieje, jest bardzo słaba. Wprowadzono odpowiednie leczenie i dietę. Po trzech dniach Daisy poczuła się lepiej, ale czeka ją jeszcze długie leczenie i rekonwalescencja.
Ze względu na wysokie koszty leczenia, Daisy bardzo prosi o pomoc.
Dziękujemy
Loading...