Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Dziękujemy za wszystkie wypłaty!
Niestety pomimo uzbieranej kwoty, nasz dług znowu wzrósł.
Działamy na bardzo trudnym terenie. Każdego dnia staramy się promować kastrację i jej wszelkie pozytywne strony. Choć droga przed nami jeszcze niesamowicie długa i kręta, mamy nadzieję że świadomość i mentalność mieszkańców Suwalszczyzny zmieni się na przestrzeni najbliższych lat. My będziemy dokładać do tego wszelkie starania.
Byliście kiedyś świadkiem, jak ktoś, robiąc zakupy w osiedlowym sklepiku, zabrał ze sobą za mało gotówki i poprosił o możliwość doniesienia później? Znacie takie sytuacje, gdy w domu coś nagle się psuje i musicie wykorzystać wszystkie oszczędności, a czasem nawet skorzystać z kredytu? Czy ratował Was kiedyś ktoś z przyjaciół, rodziny?
Zakładając Mruczarnię "Dla Dobra Kota" liczyliśmy się z tym, że będziemy musieli skorzystać z pomocy. Z pierwszą taką pomocną dłonią wyszło do nas Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami i dlatego dziś cieszymy się, mogąc być jego częścią. Początkowe koszty inwestycji szacowało się dość łatwo - tu potrzeba farby, tam kabelka, zapasu środków do dezynfekcji. Następnie: klatki kennelowe, kuwety, rękawiczki... Kompletowaliśmy też wyposażenie z darów, a każda z obdarowujących nas osób przynosiła nam też wiarę w to, że się uda. Bo nie jesteśmy sami.
Wraz z pojawieniem się pierwszych futrzastych mieszkańców pojawił się nowy czynnik - nieprzewidywalność. Nie dało się przewidzieć, ile kotów trafi pod naszą opiekę (prawie natychmiast wykorzystaliśmy nawet tą "awaryjną" przestrzeń), nie byliśmy w stanie stwierdzić jakie fundusze pochłonie ich ratowanie, komu wystarczy szczepienie, a kto będzie walczył o życie. Planowanie budżetu stało się niemal niemożliwe.
Coraz częściej podejmowaliśmy decyzje, zerkając na siebie ze świadomością, że nie stać nas na to. Przemycane w naszych rozmowach "jakoś to będzie", z każdym takim dylematem wybrzmiewało coraz mniej przekonująco. A przecież wiedzieliśmy, że nie moglibyśmy inaczej, nie moglibyśmy poddać się, nie zareagować, nie ratować...
Na tej pomocy się nie zarabia. Wiedzieliśmy, że gdyby jakiś miesiąc zakończył się "zapasem", zostałby on szybko rozdysponowany na potrzeby kolejnego. Z miesiąca na miesiąc prosiliśmy o możliwość "bycia winnym", czy też "doniesienia w późniejszym terminie" brakującej należności. I doszliśmy do ściany. Po czterech miesiącach działalności nasz dług to blisko 10 000 zł.
Mamy w sobie mnóstwo wdzięczności wobec naszych Darczyńców. Mamy świadomość cierpliwości tych, którzy czekają, aż spłacimy im nasze długi. Wiemy, że to, co robimy, to nie tylko efekt naszych rąk, ale i tych Dobrych Serc wokół nas. Zaufano nam. Cena tego zaufania to już prawie 10 000 zł. Prosimy, pomóżcie nam tego nie stracić.
Loading...