Diagnostyka i leczenie strasznych ataków kaszlu

Bardzo prosimy o pomoc w diagnostyce i leczeniu Koli. Sunia ma "kaszel" nieznanego pochodzenia.

Kola to młodziutka niespełna roczna sunia, która przyjechała do nas z niezbyt fajnego schroniska. Dziewczynka początkowo nieśmiała i lekko wycofana w domu tymczasowym rozwinęła skrzydła i pewnie dawno byłaby już w domku stałym gdyby nie to, że jest chora.

Mimo że minęło już 5 tygodni, odkąd jest z nami, ciągle nie udało się postawić pewnej diagnozy. Sunieczka ma ataki kaszlu/kichania/charczenia o nieznanym podłożu, które trwają nawet po kilka minut.

Kola miała zrobiony poszerzony pakiet badań krwi, USG i RTG klatki piersiowej. Początkowe badania wykazały upośledzenie funkcjonowania śledziony, która wyglądała jak ser szwajcarski. Podano środki przeciwzapalne i antybiotyk podejrzewając infekcje. Przyniosło to suni ulgę, ograniczając ataki do kilku dziennie. Idąc dalej tym tropem, podejrzewając infekcję mykoplazmami (odkleszczówkę) zmieniono antybiotyk, który Kola dostawała przez kolejne 3 tyg. Początkowo wydawało się to strzałem w dziesiątkę, ataki ustały praktycznie całkowicie. Niestety po 2 tygodniach zaczęły znów się pojawiać, najpierw krótkie kilku - kilkunastosekundowe, przechodząc z czasem w coraz dłuższe.

W tej sytuacji podjęta została decyzja o zrobieniu endoskopii nosogardzieli w celu wykluczenia ciał obcych lub zmian nowotworowych. Na szczęście nic nie znaleziono. Jednak stwierdzono uogólnione zapalenie dróg oddechowych. Pobrano wymaz z oskrzeli i cytologię z nosogardzieli i oskrzeli. Czekamy jeszcze na wyniki. Przed Kolcią dalsza bardzo kosztowna diagnostyka, potem trzeba ją jeszcze zaszczepić i wysterylizować.

Do tej pory jej leczenie pochłonęło już ponad 1500 zł. To jeszcze młodziutka sunieczka, całe życie przed nią, pomóżcie Koleńce żyć bez bólu. Popatrzcie, jak malutka teraz cierpi… Każda wpłata przybliża dziewczynkę do bycia wesołą, szczęśliwą istotką, jaką powinna być…