Staruszka Elza chce żyć! Błaga o pomoc

Dostała na imię Elza, bo walczy o życie jak lwica. Pomimo problemów ze wzrokiem i stawami, pomimo tego, że niemłode już serce zaczyna chorować - ona w zimnym deszczu przedzierała się przez leśne zarośla. Dokąd szła? Nie wiemy. Zasłabła w pobliżu bramy wjazdowej prowadzącej do naszego Folwarku. Kiedy wykończony organizm odmówił dalszego wysiłku, Elza położyła się i zasnęła...

Prawdopodobnie miał to być jej ostatni sen. I choć wiele samochodów minęło leżącego na poboczu psa, ten jeden się zatrzymał.

Tutaj czas przyspieszył. Osuszyć, zapewnić ciepło, dać opiekę weterynarza! Bezpośrednia walka o życie to dramatyczne chwile, ale też ogromna motywacja. Czuliśmy bowiem, że serduszko Elzy nadal chce bić, chociaż jej ciało dosłownie było zjadane przez pasożyty, o czym przekonaliśmy się, wycierając zmoczone deszczem i wybrudzone błotem psie futro. Ze skóry Elzy usunęliśmy kilkadziesiąt kleszczy, a pcheł nie dało się zliczyć...

Z godziny na godzinę sunia stawała się coraz silniejsza. Kiedy pierwszy raz spróbowała zamerdać ogonem, popłakali się wszyscy wokół niej zebrani. Nadzieja rosła. Wyniki badania weterynaryjnego nie okazały się jednak optymistyczne. Starość odcisnęła na organizmie Elzy ogromne piętno.

Chcieliśmy podarować jej wszystko, co najlepsze. Dziś nasz Folwark tonie pod wodą, a deszcz wciąż nie przestaje padać. To nie są warunki, jakie wystarczą dla skutecznego leczenia i rehabilitacji Elzy. Dlatego prosimy o pomoc, ponieważ poza opłaceniem rachunków za badania i leki, poza zakupem miękkiego posłania i specjalistycznej karmy, dochodzą również koszty dalszego utrzymania. Elza zasłużyła na odrobinę luksusu po tym wszystkim, co w życiu przeszła. Prosimy również o ciepłe myśli - żeby już nigdy nie była samotna...

"Świadomość, że gdzieś jest ktoś, kto mimo dzielącej odległości lub niewyrażonych myśli, wyczuwa twą obecność, przemienia tę ziemię w raj."