Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Koteczka od dłuższego czasu błąkała się wokół restauracji w okolicy Aleksandrowa Łódzkiego. Pewnie była tam dokarmiana, bo nie wyglądała źle i nie była też kotem dzikim.
Jednak, kiedy pewnego dnia okociła się praktycznie pod drzwiami restauracji, nie było chętnych, by się koteczką zaopiekować. W ten sposób mama i maluch trafiły do nas. W bardzo niedługim czasie trafiło też do nas malutkie, dosłownie 2-3 dniowe kociątko znalezione porzucone na ulicy, które koteczka bez protestów przyjęła: karmiła, ogrzewała, wylizywała. W ten sposób maluch, który z nią do nas trafił, zyskał nowego, młodszego brata. To koniec tej historii? Nie! Dosłownie kilka dni później zadzwoniła do nas pani, która znalazła 3 malutkie, kilkudniowe kotki, których mama została zabita przez samochód. Bez kociej mamy bardzo ciężko jest wychować takie zwierzaki, więc spróbowaliśmy i te maluchy "podrzucić" naszej dzielnej mamie.
A ta cudowna koteczka i te sierotki przyjęła i z ogromną cierpliwością pielęgnowała. Niestety dwa z kotków okazały się być bardzo chore i musiały trafić do kliniki pod całodobową opiekę lekarzy. Każdego dnia czekaliśmy z drżeniem serca na wiadomości z lecznicy: jednego dnia wydawało się, że jest ciut lepiej, drugiego, że jeden z kociaków (szary) był reanimowany i dosłownie w ostatniej chwili zawrócony z "ostatniej drogi". Okazało się, że szary maluch nie trzyma temperatury, a także właściwego poziomu glukozy. I chwila nieuwagi i braku reakcji ze strony personelu mogłaby go kosztować życie. Stan zdrowia drugiego, czarnego malucha też niestety ciągle się wahał. Raz zaczynał jeść i wydawało się, że jest lepiej, drugi raz leżał słabiutki i nie chciał jeść, nie reagował na nic. Nie mieliśmy wyjścia i oba maluchy musiały zostać w szpitalu.
Niestety koszty pobytu w szpitalu, koszty leków i dodatkowych badań są ogromne. Ktoś mógłby powiedzieć, że nierozsądnie jest wydawać takie kwoty na "zwykłe koty". Jednak dla nas życie każdego zwierzaka jest bezcenne i o każde walczymy, jeśli tylko jest, choć cień szansy. Otrzymaliśmy już też pierwsze faktury za leczenie, a to niestety nie koniec. Bardzo prosimy o wsparcie, bo sami niestety nie damy rady ich opłacić.
Loading...