Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Dziekujemy z całego serca Anonimowemu Darczyńcy za zamknięcie zbiórki. Dziękujemy wszystkim Darczyńcom, że możemy opłacić pierwszą fakturę za leczenie i transfuzję krwi Elizki. Kolejne faktury w drodze. Mamy wielką nadzieję, patrząc na koty, którym się udało, że jej również się uda, że dzięki Waszej pomocy uda nam się wspólnie, ocalić jej malutkie życie. ❤️
Hej kochani!
Mam na imię Elizka. Żyję na tym świecie tylko 9 miesięcy. Moje krótkie życie nie było bajką, to ciągła walka o życie. Moja prawdziwa mama urodziła mnie i mojego braciszka w lesie. Po porodzie, nie wiem dlaczego, zostawiła nas na pastwę losu.
Dookoła był las i dzikie zwierzęta. Nie mieliśmy żadnych szans na przeżycie. Jednak mieliśmy trochę szczęścia. Jakiś człowiek nas wypatrzył, zabrał do domu, próbował ratować. Nawet dostawił nas do obcej kotki, która opiekowała się swoimi dziećmi. Ta obca mama bardzo była na nas zła, gryzła nas i biła.
Później małe człowieki bawiły się nami, rzucały jak piłkę. Byłam już bardzo słaba i chora, myślałam, że już umieram… Braciszek nie przeżył, zostałam zupełnie sama ... ale przyszedł ratunek. Pamiętam, czyjeś ciepłe ręce. Pamiętam, jak ktoś mnie tulił i mówił " skarbie dasz radę, walcz". Moje nowe mamcie zaopiekowały się mną. Znalazłam się szybko w lecznicy. Weterynarze chcieli mnie uśpić, mówili, że ze mnie już nic nie będzie, że to koniec… Mamcie nawet nie chciały słyszeć o tym. Chorowałam kilka miesięcy. I teraz, kiedy już byłam zdrowa, czułam się wspaniale, brykałam, psociłam z innymi kotkami i czekałam na swój własny domek, dopadło mnie ogromne nieszczęście.
Z dnia na dzień czułam się coraz gorzej i gorzej, bez sił, z ogromnym brzuszkiem. Nie mogłam już ustać na łapkach, nie mogłam już jeść ani pić, miałam bardzo wysoką gorączkę. Czyżby tak miał wyglądać koniec mojego krótkiego życia? Czy już nigdy się nie przytulę i wycałuję moich ludzi? Obiecałam sobie, że mimo iż jestem kruszynką, będę walczyła z całych moich sił… nie poddam się. Bo życie jest takie piękne, jak jesteś kochana, jak jesteś dla kogoś najważniejsza… Błagam Was kochani, pomóżcie moim człowiekom. Wiem, że leczenie jest bardzo drogie, wiem, że jestem tylko zwyczajnym kotem, ale czy ja też nie zasługuję na to, by żyć? Czy będę musiała umrzeć, bo nie będę miała pieniążków na leczenie? Pomóżcie mi pokonać tę śmiertelną chorobę, bo tak bardzo chcę żyć… i kochać…
Wasza Elizka.
Elisia, trafiła do nas w dramatycznym stanie, porzucona przez matkę walczyła dzielnie o swoje życie od pierwszego oddechu. Kocie dziecko dopiero co urodzone, znalezione w lesie, na zapadłej wsi. Zawsze będziemy pamiętały płacz tego kociego dzieciątka, który rozdzierał nam serce. Otrzymała od nas pomoc w ostatniej chwili. Ogrzałyśmy, wykarmiłyśmy, wychuchałyśmy. Wyleczona z kociego kataru z powikłaniami, który wlókł się kilka miesięcy, Zastrzyki, kroplówki, leki, suplementy - to już za nią. Teraz była zdrowa, czekała na adopcję, by móc jeszcze kogoś pokochać. Czekała na miłość i ciepły kącik u boku rodziny adopcyjnej, a tu nagle, znowu los sobie z niej zadrwił. Zaczęło się niewinnie, od zwykłego kataru…
Leczenie kociego kataru przez jednego weterynarza, później przez drugiego podejrzenie nowotworu, operacja otwarcie jamy brzusznej. guzki w brzusiu na węzłach chłonnych nieoperacyjne, trochę gęstego, żółtego, ciągliwego płynu. Badanie PCR na FCoV, wynik ujemny... Elizce przez ten czas utrzymywała się bardzo wysoka gorączka, powyżej 40 stopni, brzuszek ciągle się powiększał. Wreszcie po 3 tygodniach przyszły wyniki wycinków. Nie ma nowotworu, za to jest podejrzenie FCoV Być może, że te wszystkie zastrzyki, kroplówki, sterydy, antybiotyki, suplementy, które otrzymała Elizka w ciągu tych 3 tygodni, spowolniło rozwój choroby. Bo FCoV to wirusowe zakaźne zapalenie otrzewnej, to straszna choroba. Ponowny wynik PCR na FCoV - DODATNI, forma mokra (wysiękowa). Wtedy Elizka była już tylko szkielecikiem z brzuszkiem jak balon, leżała bez ruchu, nie jadła samodzielnie, nie piła.
Nie zastanawiałyśmy się nawet sekundy, wsiadłyśmy do samochodu i pognałyśmy do lecznicy w Poznaniu. Mocno wierzyłyśmy, że zdążymy wyprzedzić śmierć.
U Elizki doszły koszty leczenia żółtaczki, wielonarządowy stan zapalny organizmu, duża niedokrwistość, transfuzja krwi, cykliczne badania krwi, USG jamy brzusznej oceniające postęp leczenia.
Leczenie ruszyło... Koteczka z dnia na dzień zdrowieje. Apetyt jej dopisuje, odzyskuje energię, już bawi się i biega.
Elizka dla nas jest wojowniczką, małą bohaterką, jest bardzo dzielna. Widzimy, jak bardzo chce żyć. Co mamy jej powiedzieć, kiedy położy nam łapki na buzie i głęboko patrzy nam w oczy?
Elizka bardzo Was potrzebuje, dlatego będziemy wdzięczni za każdą pomoc. Teraz wszystko w Waszych rękach, dla Elizki każda złotówka jest cenna, od tego zależy jej życie. Błagamy! Pomóżcie nam zebrać pieniądze na dalsze leczenie. Uratujmy małą Elizkę! Dla Was to jedna kawa czy ciacho mniej, dla nas to szansa na to, by nasza cudowna koteczka żyła jeszcze kilkanaście lat. Bardzo prosimy o wsparcie nie dla nas, ale dla Elizki, naszej najukochańszej koteczki!
Loading...