Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Bardzo prosiliśmy Państwa o pomoc w opłaceniu leczenia Felusia. On bardzo docenia okazane serce. Wie, że uratowaliśmy Mu życie. Udało się doprowadzić go do stanu, że wygląda i zachowuje się jak kot zdrowy. Niestety w czasie leczenia okazało się, że kotek jest zarażony wirusem FIV. Zdrowy do końca nigdy nie będzie. Ale nie przeszkadza Mu to cieszyć się życiem i przytulać do Opiekunów. Jest po prostu przekochany. Obecnie kotek przebywa w Domu Tymczasowym, mamy nadzieję że pomimo choroby znajdziemy Mu Dom Stały.
BARDZO DZIĘKUJEMY ZA OKAZANE SERCE!
FELUŚ TEŻ DZIĘKUJE
„Kot ma instynkt i zawsze sobie poradzi”- ile razy słyszeliście takie stwierdzenie?
Historia Felusia to klasyczny przykład na to, że kot wychowany w domu, oswojony i przyzwyczajony do opieki człowieka nie ma szans przeżyć na ulicy. Nie umie zdobywać pożywienia. Nie wie, że ludzi trzeba się bać. Częściej wpada pod samochody. Jest podatny na choroby, gdyż z powodu silnego stresu spada mu odporność. Nie umie znaleźć ciepłej kryjówki zimą. Dzikie, wolnożyjące koty przeganiają biedaka, a często również poważnie go ranią...
Historia Felusia jest bardzo smutna, a winnym jego losu jest okrutny człowiek.
Bury Kocurek został w zeszłym roku wyrzucony na osiedlowych uliczkach Karwin w Gdyni.
Biedaka wypatrzyły panie karmicielki. Feluś był młodym kotkiem, dlatego opiekunki miały nadzieję, że uda mu się zasymilować ze stadkiem wolnożyjących mruczków i że dostosuje się do nowych warunków.
Niestety tak się nie stało. Feluś chudł i marniał w oczach. Kilka tygodni temu panie, które dokarmiają kotki zwróciły się o pomoc do Pomorskiego Kociego Domu Tymczasowego (grupa wolontariuszy Fundacji Viva) o pomoc dla Felusia. Na miejsce pojechała jedna wolontariuszka.Kotek przerażliwie miałczał i płakał. Jego głowa była pokryta ogromną ilością ran.Nie było rady, Felusia trzeba było natychmiast zabrać do weterynarza.
W gabinecie okazało się, że kotek ma świerzb. To go bardzo swędziało, do tego stopnia, że sam wydrapał sobie w głowie dosłownie dziury. Miał wiele kleszczy. Do tego zapalenie dróg oddechowych. Ewidentnie nie umiał przystosować się do podwórkowego życia. A stres wywołał liczne choróbska.
Bardzo prosimy o wsparcie dla kocurka. Świerzb oczywiście został wyeliminowany dość szybko, ale leczenie ran i poprawa jego ogólnego stanu zdrowia jeszcze potrwa. Mały oczywiście nie wróci na podwórko. Teraz spędzi w lecznicy kilka tygodni a później wolontariusze postarają się znaleźć dla niego taki dom, na jaki zasługuje.
Niestety leczenie to kosztowna sprawa. Bardzo prosimy o pomoc w imieniu Felusia!
Loading...