Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Gin, Malibu, Jack i Daniels - takie imiona dostała czwórka kociąt, która trafiła do nas w tragicznym stanie w 05/2017. Kociaki długo były leczone na koci katar, niestety dwójka z nich, Malibu i Gin, po jednym oczku stracili :( Oboje jednak dzielnie sobie z tym poradzili i gdy już czuli się lepiej, brykali jak pozostała dwójka rodzeństwa.
Gin wyrósł na pieknego, kochanego, bardzo przytulasnego kawalera, w 07/2018 został adoptowany przez swój dom tymczasowy :)
Kocurek jest szczęśliwy i kochany :)
Malibu początkowo rosła zdrowo, bawiła się, była małą kocią księżniczką, w 08/2017 znalazła też kochający dom stały, niestety nie było jej dane długo cieszyć się życiem i swoją kochającą rodziną :( Była w swoim domu nawet niecały miesiąc, gdy zaatakował ją FIP, choroba okrutna, na którą nie ma lekarstwa.. Malibu odeszła, ale w ostatnich chwilach była u siebie, ze swoją kochającą rodziną...
Jack i Daniels trafili do wspólnego domu tymczasowego, podczas gdy Jack rósł zdrowo, nietsty Daniels ciągle chorował, był o połowę mniejszy od swojego brata :( Opiekunowie Danielsa wiele razy lądowali z nim w lecznicy. Miesiącami szukaliśmy powodu dla którego Daniels miewał luźne kupki i źle się czuł. Kocurek zaliczył bardzo wiele badań, pół życia spędził u lekarza, brał różne leki, a my w dalszym ciągu nie znaliśmy przyczyny jego stanu zdrowia. Nietstey jego stan się bardzo pogarszał. Spędził kilka dni w szpitalu, gdzie go stabilizowano, wyszedł ze szpitala tylko na jeden dzień… gdy zaczął słaniać się na nogach i lać przez ręce opiekunowie wrócili z nim do szpitala, niestety trzeba było podjąć najtrudniejszą decyzję i pozwolić mu odejść:( Usg wykazało zbierający się płyn, nerki zmienione.Diagnoza nie została w zasadzie postawiona, jest jednak podejrzenie, że również był to FIP jak w przypadku Malibu :(Jack wyrósł na pieknego kocura i został adoptowany przez swoich opiekunów z domu tymczasowego.
Wszyskim wspierającym czwórkę kociąt z Kiekrza składamy ogromne podziekowania!
Przedstawiamy Wam naszych nowych podopiecznych: czworo kociąt z Kiekrza, które ledwo zaczęły życie, a już muszą walczyć o zdrowie. Koci katar w pełni!
Jeden z kotków ma małe szanse na zachowanie gałki ocznej, w zasadzie jej nie widać, jest tylko krwawa galaretka. Matkę kociąt też złapaliśmy, zostanie wysterylizowana i ponownie wypuszczona. Co najbardziej przybija w tej historii, to fakt, iż Pani, u której kotka okociła się w ogrodzie, wie czyja jest kotka i wielokrotnie prosiła właściciela o sterylizację. Wie też czyj jest kocur, który jest ojcem maluchów. Właściciele tych kotów nie poczuwają się jednak do obowiązku sterylizacji i kastracji, a teraz do odpowiedzialności za chore kocięta.
Wniosek dla nas jest łatwy i zawsze ten sam: za każdym cierpieniem zwierząt pośrednio lub bezpośrednio stoi człowiek. Dopóki nasz gatunek będzie postepował bezmyślnie, źle, okrutnie, dopóty one będą cierpieć. Widoków na poprawę losu zwierząt póki co brak :(
Prosimy o wsparcie dla maluchów: zbieramy na leczenie, dobrą karmę i na mleko. Są skrajnie wychudzone, mama zbyt wcześnie je odstawiła. Dwoje jeszcze pije mleko. Bardzo prosimy o pomoc dla kierskich maluchów!
Loading...