Maleńki, zagłodzony Gacuś walczy o życie!

Maleńkiego Gacusia znaleziono przy drodze. Nikt nie pomyślał, że taka mokra kupka może żyć. A Gacuś jeszcze żył... Zjadały go larwy much, pchły i trawił go głód, ale żył. Czekał tam długo, bardzo długo. Zamiast śmierci pojawił się dobry człowiek, a tego Gacek nie mógł się spodziewać, bo pierwszy raz w jego życiu człowiek okazał się zbawieniem.

Gacuś mieści się na jednej dłoni. Nic nie waży. Ma same kosteczki, cieniutką jak papier skórę, tony pcheł i dziury wygryzione przez larwy. Jest potwornie zmęczony. 

Przy życiu utrzymuje go dożylne odżywianie i podawanie stosu leków. Zalicza kryzys za kryzysem, ale walczy jak lew. Co godzinę myślimy, że umiera, po czym wstaje i pozwala sobie podać kolejne leki. 

Przemycamy mu odżywcze papki, suplementy. Chcemy, by na nowo nauczył się jeść, przełykać i trawić. Od dawna nie miał nic w pysiu. Wszystko przez niego przelatuje. 

Póki Gacuś walczy, to i my będziemy. Potrzebne nam środki na jego intensywne leczenie, zakup tony podkładów i odżywek.