Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Kotki mają domki, dziękujemy!
Cisza niedzielnego wieczoru przerwana piskiem mrożącym krew w żyłach. Tak brzmi rozpacz małego, przerażonego i porzuconego na pewną śmierć kotka. Za chwilę kolejny płacz, i kolejny. Chór głośnych pisków w których słychać narastające przerażenie...
Dzięki głośnym płaczom udaje się zlokalizować starą, metalową szczękę, w niej składowisko rupieci, zniszczoną oponę a w oponie… 5 kocich maleństw. Nie mogą mieć więcej niż 1,5-2 tygodni. Kociej mamy nigdzie w pobliżu nie widać. Przykryte dwoma poduszkami. Trudno uwierzyć, żeby poduszki przyniosła kotka...
Maluchy porzucono w starej oponie (na szczęście jest jeszcze bardzo ciepło!) i mimo wszystko czekamy na mamę ok 2 godzin. Kotka nie przychodzi. Szybko organizujemy dla maluchów bezpieczną klatkę, posłanka, jedzenie. Pakujemy klatki łapki i wracamy na miejsce znalezienia maluchów. Całą noc trwa czuwanie w aucie, oczekiwanie na kotkę, która musi w końcu przyjść, ale się nie zjawia.
Przez kolejny tydzień krążę między domem a placem, na którym znaleźliśmy maluchy. Cały czas z nadzieją na znalezienie matki. Bez rezultatów. Rozmawiam z okolicznym działkowiczami i z domysłów zgaduję, że kotki zostały przywiezione samochodem i porzucone. Nikt jednak nie ma dowodów.
Maluchy są w niezłym stanie fizycznym, trzeba je karmić co 3 godziny ciepłym mlekiem zastępczym dla kotów, masować po jedzeniu brzuszki, pilnować wypróżnień, czyścić po wypróżnieniach. Po pierwszej mieszance mlecznej kociaki dostają koszmarnej biegunki. Jest ryzyko, że się odwodnią, są takie malutkie. Pędzę na sygnale do lecznicy, kotki otrzymują pomoc, a my kolejną kwotę dopisano do rachunku. Po kilku dniach kontrola, leki, i kolejny rachunek.
Nie planowałyśmy przyjmować kolejnych kotów, nasze konto jest prawie puste, na utrzymaniu mamy 11 dorosłych kotów, które czekają na adopcję, w tym jeden przewlekle chory. Z własnych oszczędności kupuję podkłady higieniczne, chusteczki nawilżane, butelki i kolejne mleko. To jest rekomendowane przez opiekunów maluchów i rzeczywiście, po kilku karmieniach sytuacja się nie pogarsza.
Niedługo później kupuję kolejne mleko, innego producenta i to jest już strzał w 10, kociaki czują się dobrze. Pieniądze topnieją. W tym momencie dwójka, kocurek i koteczka, dostają zapalenia pęcherza i nie są w stanie powstrzymać posikiwania. Kotki cały czas są mokre, odparzają im się brzuszki i okolice genitaliów. Sytuację poprawiają dwie kolejne wizyty w lecznicy i leki. Naszą sytuację pogarszają kolejne koszty. Ale najważniejsze że maluchy czują ulgę.
Obecnie maluszki mają ok 5 tygodni i jedzą stały pokarm – mokrą karmę i BARFa. Przed nimi odrobaczanie, którego jeszcze nie przeprowadzaliśmy ze względu na niestabilny stan zdrowia i ogromne problemy jelitowe. Później szczepienia, a po szczepieniach – kastracja. Przyjmując że kotki będą przez cały ten czas zdrowe, to i tak ogromne koszty.
Maleństwa nie umarły porzucone same na placu, mimo że zapewne taki był cel okrutnego człowieka, który je wyrzucił. Zabrał je od mamy, która na pewno długo ich szukała, cierpiała z nadmiaru mleka.
Być może kotka znów jest w ciąży i kolejne jej dzieci czeka podobny los. A mogła zostać wykastrowana, mieć spokojne życie, gdyby ktokolwiek pomyślał. Błagamy! Dajcie maluszkom szansę!! One mogą mieć wspaniałe domy, żyć już zawsze w zdrowiu i cieple, tak niewiele brakuje nam, żeby je uratować!
Loading...