Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Gąska przywlokła się do jednej z łódzkich restauracji w poszukiwaniu odrobiny ciepła i czegoś do zjedzenia. Gdy pracownik restauracji ją zobaczył, zobaczył jak kuleje i się przewraca, pomyślał że to kolejny koci niedobitek po bliskim spotkaniu z samochodem. Zawinął ją w szmatkę i niewiele myśląc, przywiózł do lecznicy. Koteczka zdawała się być bardzo łagodna i spokojna, lecz widząc, w jakim jest stanie podejrzewaliśmy, że to efekt osłabienia i wyczerpania.
W lecznicy, podczas badania okazało się, że to nie wypadek był przyczyną problemów Gąski. Na jej ciele odkryliśmy otwarte rany, pokryte ropą i limfą. Rany powstały na skutek rozpadnięcia się kilku guzów umiejscowionych na tylnych łapach i na ogonie. Jakby tego mało, po bokach w okolicach, żeber Gąska ma wyczuwalny śrut.
Czy nie za dużo cierpienia jak na jednego kota?
Jej ogólny stan jest zły. Mała jest osłabiona, wychudzona i odwodniona. Czekamy na wyniki badania krwi. Nawadniamy, wzmacniamy, podajemy antybiotyk i leki przeciwbólowe. Nie wiemy czyja ona. Czipa oczywiście brak.
Brak również wyobraźni, odpowiedzialności, czy choćby odrobiny empatii. Bo że Gąska to jednak oswojony, wrażliwy, miziaczek, że kiedyś była „czyjaś” – nie ulega wątpliwości.
Loading...