Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
90-letni karmiciel prowadził swój zakład na niewielkim bazarku. Ot, taka buda. Wystarczająca, by okoliczne bezdomne koty miały gdzie nocować. Pan dokarmia i dbał o nie, na ile mógł. Zarabiał jedynie na jedzenie dla kotów I gołębi, które się tam zadomowiły. Zarząd bazarku przymykał oko, bo jakby gryzoni było mniej.
My jako fundacja pomagaliśmy z leczeniem, sterylizacją. Niestety starszy Pan uległ wypadkowi, upadł, gdy karmił koty. Jego stan jest na tyle poważny, że nie jest zdolny do samodzielnego życia. Mały zakład stoi pusty. Koty próżno przychodziły pod drzwi, próżno wyczekiwały miseczki. Ktoś przypomniał sobie, że pomagamy. Zadzwonił z prośbą o pomoc.
Nie mamy domów tymczasowych, ledwo wiążemy koniec z końcem. Ale zapadła decyzja - pomożemy, na ile będziemy mogli. Zarząd bazarku zaproponował, aby koty mogły korzystać z zakładu, aby zostały tam gdzie są. Co wieczór jeżdżę tam i otwieram im drzwi, wystawiam miski, sypię jedzenie, daję wodę. Widzę, że niektóre z nich potrzebują pomocy weterynaryjnej. Są obolałe, stare, schorowane. Wiele jest nieufnych, chowają się przed człowiekiem. Czekają wciąż na swego Opiekuna. Z wolna dociera do nich, że nie przyjdzie, że wszystko się zmieniło. Minie trochę czasu nim zyskam ich zaufanie.
Teraz najważniejsze to pomoc im, wykarmić, podleczyć te, które tego potrzebują. Mamy jedynie długi i przerażenie w oczach... Mamy też nadzieję, że nam pomożecie.
Loading...