Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Kochani nie udało się zebrać pełnej kwoty. Jestem natomiast wdzięczna każdemu, kto w tej wyjątkowej, końsko- ludzkiej ciężkiej sytuacji okazał epatię i serce.
Pan Walerci odszedł... Nie zdążył się z Nią pożegnać, nie zdążył jej powiedzieć, że to dzięki Niej rano się budził i wstawał z łóżka.
Rodzina nie oddała jej do handlarza, nie tracąć wiary w dobrych ludzi, szukała jej domu takiego na zawsze.
Azylowi nie jest łatwo, ale nie mogliśmy przejść obojętnie obok ludzkiej rozpaczy i końskich łez...
Walerciu jesteś i będziesz już zawsze bezpieczna !!!
Kochani bardzo łzawa, a zarazem prawdziwa historia końsko-ludzkiej życiowej tragedii. Będąc na miejscu, łzy płynęły nam jak grochy, ale od początku...
Kilka dni temu otrzymaliśmy telefon z błagalnym wołaniem om pomoc dla starszej poczciwej klaczy zimnokrwistej. W słuchawce usłyszałam: „Pani Karolino potrzebujemy pomocy, tata połamany w śpiączce leży na OIOM–ie, bo spadł z drzewa, a mama ma ponad 80 lat i nie daje już rady zająć się Walerką. Niektórzy z rodziny chcieliby spieniężyć klacz, ale my jako córki ze względu na miłość, jaką darzył ją ojciec, pragniemy, by miała godną starość”.
Bezbronni ludzie, wielcy sercem, lecz zupełnie porzuceni w wir niemocy. Kupili Walerkę kiedy miała pół roku i spędziła u nich 13 lat cudownego życia. Była i jest dla nich całym światem. Stworzyli jej raj na ziemi, dali miłość, szczęście i bezpieczeństwo. Oni i Walerka rozumieli się bez słów. Ona rżała w odległym terenie, pokazując im, że jest, żeby się nie martwili. Oni z domu przynosili jej ciepłe jabłka, by nie jadła zbyt zimnych. Walerka nigdy nie miała na sobie kantara, żyła w zupełnej wolności na nieogrodzonym kilkunastohektarowym terenie. Stworzyli między sobą ogromną więź emocjonalną. Taką na zawsze... i przyszedł czas kiedy jej ukochany pan doznał wypadku poważnie zagrażającemu jego życiu. Walerka została tylko z babcią, smutne oczy, brak apetytu i to ciągłe wychodzenie na drogę, bo on może jeszcze wróci.
Kochani w tym miejscu rozgrywa się prawdziwy dramat. Dramat starszej kobiety, która została w sytuacji zmuszającej ją do oddania kogoś, kogo kocha. Kogoś, kto przede wszystkim dla jej walczącego o życie męża był całym światem. Powietrzem, energią, tlenem i siłą do życia. Jedno pytanie tak ważne dla tej starszej pani to "czy jeśli mąż przeżyje to czy będzie mógł odwiedzić Walerkę?". Jak odmówić pomocy tym, którzy błagają o godne życie dla swojego konia? Jak odmówić tym którzy w obecnych czasach mimo rzeźnickiego handlu chcą oddać za darmo życie w zamian za godną starość? Jak odmówić tym którzy mimo biedy na piedestale stawiają końskie życie? Kochani gdy kupujemy konie, płacimy handlarzom za życie koni, a tu oddają za darmo, ze łzami w oczach prosząc o pomoc i bezpieczną ostoję...
Dla naszego azylu to kolejne wyzwanie z prostego względu - sytuacja finansowa wiążąca się z obecnymi podwyżkami za konie pensjonatowe, a dochodzi także konieczność zdiagnozowania pod względem kulawizny tylnej nogi Walerki. Koszt miesięczny utrzymania koni boksowych a na chwilę obecną, bo takiego trybu wymaga klacz to koszt 640 zł. W związku z trudnym dla nas wszystkim czasem a przede wszystkim czasem, w którym znalazł się azyl, by móc pomóc Walerce potrzebujemy finansowego zabezpieczenia utrzymania Walerki na, choć pół roku plus koszty opieki weterynaryjnej i kowalskiej. Apeluje do waszych serc, pomóżmy tej klaczy, pomóżmy tym ludziom, pomóżcie nam!
Loading...