Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Coffie przez 10 dni siedział zamknięty w budzie. Z kagańcem na pysku, dwoma zaciśniętymi obrożami i dławikiem wokół szyi. Ten ostatni wbił się tak bardzo, że trzeba go było odrywać. A do tego wszystkiego szelki i dwie smycze.
W ten sposób Coffie był wyprowadzany dwa razy dziennie na krótkie spacery. A raczej treningi. Wtedy mógł się napić wody i załatwić potrzeby fizjologiczne. Przez cały czas nie jadł, bo "nie chciał podejmować" jedzenia w sposób, w jaki życzyli sobie tego trenerzy. Ósmego dnia żuchwa Coffiego utknęła w szparach kagańca. Wtedy też Coffie nie mógł nawet pić.
Taka szkoła i metoda. Wcześniej Coffie był też w innych, również konsultowany behawioralnie - i z każdym dniem coraz częściej wykazywał zachowania agresywne.
Gdy Coffie dotarł do Ducha, skończyło się jego pieklo. Udało nam się zdjąć z niego wszystko, co miał na sobie i nareszczie mógł swobodnie się napić. U nas je posiłki z miski, mieszka w domu, chodzi na spacery.
Przyjazd do Ducha był jego ostatnią szansą na życie, ponieważ trenerzy zalecali właścicielce eutanazję, a ona sama panicznie bała się psa. Robimy wszystko, by Coffie miał dobre życie.
Będziemy wdzięczni za pomoc w zapewnieniu Coffiemu spełnienia podstawowych potrzeb - dobrego żywienia, dobrego legowiska (po pobycie w zamkniętej budzie zasługuje na dobry sen), gryzaków dla rozładowania emocji oraz profilaktyki zdrowia.
Z ogromną wdzięcznością - Coffie i Duch Leona.
Loading...