Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Hejka, witajcie! Jestem Grafcia, od kilku miesięcy nowa podopieczna dziewczyn 🙆 Mam teraz ok. 12 miesięcy, ale trochę się już zadziało w moim życiu... Miało być pięknie, ale los chciał inaczej 🤷
Gdy byłam jeszcze kilkumiesięcznym kociakiem, to żyłam na ogródkach działkowych. Opiekował się mną starszy Pan - było fajnie, kochał mnie bardzo, dbał o mnie 💗 Mieszkałam sobie w altance, miałam swoje posłanko i miseczki. Ale przyszedł wielki ogień i... mój domek spłonął! Nic z niego nie zostało.
Dziewczyny wiedziały o moim istnieniu i mnie szukały przerażone, bo myślały, że byłam w domku gdy wybuchł pożar (starszy pan tak ciągle powtarzał). Ale ja uciekłam! Schowałam się na działce obok i czekałam, aż wszystko się uspokoi.
Po ugaszeniu pożaru nie miałam się gdzie schronić, nie miałam już swojego posłanka, czułam się zagubiona. Mojego pana już nie było tak często jak kiedyś. Dziewczyny codziennie mnie karmiły, zrobiły mi budkę. Ale ja ciągle szukałam swojego pana.
Po kilku dniach od pożaru na działce pojechałam do lecznicy na zabieg kastracji.
Po zabiegu mój stan się gwałtownie pogorszył. Przesłałam jeść i pić, byłam odwodniona i nie miałam ochoty na nic. Szybko zrobili mi badania. Wyszło, że mam ostrą niewydolność nerek🙀Kreatynina była wartości ok. 9, mocznik zaś ok. 300. To podobno bardzo źle i chyba mieli rację, bo czułam się fatalnie...
Przez kilka dni miałam w łapce coś dziwnego i przez rurkę płynęła jakaś woda🤔Nazywali to kroplówką dożylną. Dzięki niej parametry nerek wróciły do normy, ale weterynarze powiedzieli, że nie mogę już wrócić na działki, bo będę prawdopodobnie kotem "nerkowym", że parametry nerkowe mogą w każdej chwili podskoczyć. I znowu mogę poczuć się bardzo źle. Dodatkowo nie podobały się im moje nerki na badaniu USG.
Jedna z dziewczyn wzięła mnie do siebie do domu na tymczas. Podobno nie mogłam już dłużej być w lecznicy, a ona powiedziała, że nie wypuści mnie na działki dopóki nie będzie wiadomo czy mam chore nerki. Tym bardziej, że był już listopad a ja przecież straciłam swój domek na działkach...
Po kilku tygodniach pobytu w domu tymczasowym pojechałam więc na konsultację do takiej przesympatycznej pani doktor od nerek 😀 USG nerek nie pokazało żadnej wady wrodzonej - nerki wyglądały ładnie, badania kontrolne też były w normie, ufff 🙆 Pani doktor powiedziała, że pogorszenie się mojego zdrowia po kastracji to była prawdopodobnie reakcja osobnicza na narkozę. Dla pewności jeszcze przez miesiąc jadłam karmę specjalistyczna, nerki jakieś czy coś takiego🫣 Brzmi dziwnie, ale było pycha!
Pani doktor chciała jeszcze koniecznie zobaczyć mnie w czerwcu. Przed wizytą musiałam mieć zrobione kolejne badania kontrolne (profil nerkowy) i jakieś specjalne badanie genetyczne SDMA (chodziło o te nerki, nooo nie znam się aż tak).
I w poniedziałek, 26/06, byłam na tej wizycie 🙃
Na szczęście badanie krwi oraz badanie SDMA wyszły dobrze - jestem zdrowa, nie mam przewlekle chorych nerek! Badanie USG też wyszło dobrze, jupi! Jestem zdrowa!
Pierwszą wizytę u cioci nefrolog i badania kontrolne udało się dziewczynom ogarnąć finansowo ze składek i jakiś zaskórniaków, ale wydatki związane z poniedziałkową wizytą kontrolną nadszarpnęły trochę budżet stowarzyszenia.
Niestety koszty badania krwi to 215 zł (95 zł za profil nerkowy i 120 zł badanie genetycznie SDMA) a sama konsultacja u cioci od nerek to 160 zł. Razem wyszło 375 zł 🤦
Słyszałam, że dziewczyny mają "szczeście" do kotów "nerkowych" - Trisia, Rudzik, Luna i Vanuś🤦 jeżdżą z nami na konsultacje do cioci (często jeździmy hurtem), na kroplówki, na badania kontrolne, bo podobno przy chorych nerkach trzeba być czujnym jak ważka 🤔 No nie wiem zupełnie o co chodzi z tą ważką...
Miałam siedzieć cicho, jak 🐁 pod miotłą, ale wiem, że ciocie przy okazji mojej wizyty zaopatrzyły jeszcze Dziadka Vana w suplementy, które musi dostawać 2x dziennie.
Więc muszę sprawy wziąć w swoje pazurki i teraz ja będę tu trochę gwiazdorzyć 🙈 żeby dziaduszek mógł trochę odpocząć 🤪 Koszt suplementu dla Vanutka to 184 zł 🙀
Chciałam więc Was poprosić o pomoc w zdobyciu kasiorki na moje badania, wizytę kontrolną u nefrologa i suplementy dla Vana 🙏
Mam nadzieję, że pomożecie 😍 Z góry dziękuję za każdą złotóweczkę!
Wasza Grafcia 🐈
Loading...