Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
To zdjęcie mówi WSZYSTKO <3
Bardzo Wam Dziękujemy, że możemy wstawić takie zdjęcie, że mogliśm,y go uratowac razem z Wami .......Groszek już w swoim domku <3
W poniedziałek rano dostaliśmy zgłoszenie o malutkim kocie, który potrzebuje pomocy. Po szybkim wywiadzie ustaliliśmy, że kociak jest ze stada kotów wolnożyjących w okolicy, która jest nam dobrze znana.
Rano, gdy jedna pani poszła go nakarmić, maluch nie był wstanie się poruszać. Według naszych informacji o godzinie 15 miał zjawić się weterynarz i uśpić malca. Uśpić, bo kot, dziki kot, bez oczu sobie nie poradzi. Gdy szybko dotarliśmy na miejsce, naszym oczom ukazała się malutka, zaropiała, puchata kulka, która nawet nie miała siły uciekać. Czekał na koniec… Może gdybyśmy przyjechały później, nie byłoby kogo ratować. Nieleczony koci katar jest śmiertelny. Ale nie jest to przecież wskazanie do eutanazji. Więc walczymy.
Bardziej niż stan oczu, martwił nas ogólny stan kociaka. Ledwo się ruszał. Kociak jest już po pierwszej wizycie u weterynarza. Zaawansowany koci katar, zapalenie gardła, biegunka, cały w pchłach. Kociak sam nie je, albo nie może, albo nie umie. Karmimy go specjalnym mlekiem dla kociąt. Dostał serię zastrzyków, musi mieć zakrapiane oczy 6 razy dziennie. Przed nami codzienne wizyty u weterynarza. Groszek ma zapewniony kąt na czas leczenia - zakocony, bardzo awaryjny. W klatce po króliku. Za każdym razem, powtarzamy, że to ostatni kot. Ale jak mieliśmy nie pomóc i pozwolić, żeby to malutkie ciałko skończyło swoje życie, zanim się ono zaczęło?
Potrzebuje domu, gdzie będzie miał opiekę 24/7, wysokomięsne puszki, i ogrom miłości. Nasze konto świeci pustkami. To kolejny uratowany kociak. Groszka czeka jeszcze długie leczenie. Dorzućcie cegiełkę na jego dług w lecznicy!
Loading...