Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Szanowni Państwo,
Oto uratowany przez Was Groszek. Przyjechał do nas już kilka dni temu, ale jak Państwo na pewno wiedzą ostatnio w Polsce była nienajlepsza pogoda. U nas były ogromne wichury przez co nie mieliśmy jak udostępnić Wam najnowszych wieści.
U Groszka została przeprowadzona już korekcja kopyt pod okiem weterynarza. Zabieg musiał odbyć się na leżąco ze względu na trudność z ustaniem na nogach przy podnoszeniu kopyt.
Dziękujemy Państwu najmocniej za podarowanie Groszkowi szansy na komfortowe i szczęśliwe życie. Wiemy, że bardzo się przejęliście jego losem, my też. Na szczęście jest już w naszym ośrodku i pod odpowiednią opieką.
Szanowni Państwo, Groszek to koń, którego człowiek doprowadził do skrajnego zaniedbania. Mamy tylko chwilę, by go ocalić. Prosimy z całego serca o pomoc.
Nazwaliśmy go Groszek, choć bardziej pasuje do niego Smutek. Bo takie od dawna musiało być jego życie. Smutne, zmarnowane i pełne bólu. Byle jakie. Takie, którym nikt nie chciałby żyć. Bo kto by chciał miesiącami cierpieć przy każdym jednym kroku? No kto…
Gdy zaglądamy do Groszkowej komórki, kucyk zachłannie wciąga w małe chrapki podmuch świeżego powietrza. Trudno na niego patrzeć, bo boli serce. Kopytka przerośnięte tak, że zawijają się, jak rogale, zmierzwiona, śmierdząca sierść, wszawica. Ciężko na takich nogach stać i chodzić. Trudno znieść ciągłe swędzenie skóry toczonej przez pasożyty.
Kucyka przywieziono tu chwile temu, ale nie wzdryga się na dźwięk skobla, ani na skrzypienie starych drzwi. Widać, że ciemność i smród obornika to jego świat. Oswojony. Musiał miesiącami żyć na grubej warstwie starego gnoju bez wypuszczania na dwór. Kowala na pewno nikt to niego nie wzywał. Potem kopyta urosły tak, że wstyd było już kogokolwiek wezwać, więc wydano już tylko wyrok śmierci i sprzedano na rzeź.
Gdy pytamy o jego historię, słyszymy, że kiedyś w małym siodełku dreptał na niejednym festynie, wożąc dzieci, odwiedzał też przedszkola. Gdy przyszła zaraza, festyny zniknęły, przedszkola zamknięto, zabrakło pracy, skończyło się dbanie i wypuszczanie. Ponoć właściciel długo liczył, aż znikną obostrzenia i wróci stare. Nie doczekał się, darmozjada już nie chciał dłużej karmić.
Życie Groszka warte jest 1900 zł. Większość z tej kwoty to koszt transportu do nas. Jeśli Groszek ma żyć, pilnie potrzebne będą też pieniądze na diagnostykę weterynaryjną (w tym morfologia, biochemia, zdjęcia RTG) oraz na wizyty kowala ortopedy i fizjoterapeuty, który zajmie się przykurczami. Sam wykup to początek pomocy ratuje życie, ale nie zmniejsza cierpienia. Te koszty będą bardzo wysokie. Mamy tylko chwilę, by zebrać środki. Prosimy o pilną pomoc.
Prowadzimy hospicjum dla kucy i osiołków, mamy wiedzę, czas, umiejętności oraz zespół współpracujących specjalistów, by zapewnić Groszkowi dobrą opiekę. Wierzymy, że dostanie od Was szansę na ratunek i dobre życie. Leczenie będzie długie i bardzo kosztowne, ale wyprowadzaliśmy już konie z takiego stanu, wiemy, że dla Groszka jest nadzieja na dobre życie bez bólu, ale potrzebne jest Wasze wsparcie.
Po przewiezieniu do nas będzie wykonana obdukcja i zostaną podjęte działania zmierzające do pociągnięcia do odpowiedzialności osoby, która doprowadziła do tak dramatycznego stanu. Cierpienie Groszka jest ogromne, bo każdy krok okupiony jest bólem. Nie ma wytłumaczenia na takie zaniedbanie.
Zbiórka obejmuje wykup, transport, pełną diagnostykę i profilaktykę weterynaryjną, leczenie, niezbędne wizyty kowala oraz fizjoterapeuty, a także 3-miesięczne utrzymanie.
O NAS
Działamy od 11 lat. Uratowaliśmy setki zwierząt. Prowadzimy warsztaty terapii zajęciowej w 31 placówkach, a w naszym ośrodku w Szewcach również hipoterapię, onoterapię i zajęcia edukacyjne. Nie zatrudniamy żadnego pracownika, wszystkie prace wykonujemy sami, bądź dzięki wsparciu naszych cudownych wolontariuszy.
Loading...