Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Bardzo wam dziękujemy. W podsumowaniu pokażemy wam sunię z łańcucha, której momen wybawienia z koszmaru jest ostanim filmikiem prezentowanym w głównej części zbiórki. Oto ten biedny szkielecik z łańcucha dzisiaj, w nowym domku:
a to faktura za jej sterylizację i zabezpieczenie weterynaryjne, któe zobowiązałyśmy się pokryć domowi przejmującemu psa, który przejął też wykonanie tych zabiegów.
Kolejny psiak to ta śliczna smutna sunieczka , której nikt nie chciał pomóc, w końcu mimo przepełnienia Dorota ją zabrała do siebie. Psinka przejęta przez Anię Książek. bardzo dziękujemy. Dla niej wasze datki zapłaciły za paliwo,i to też bardzo dużo, bo pieszo lub na rowerze nie da rady psów ratować. A na stacji benzynowej nie przyjmują lajków, wyrazów wsparcia czy uznania, cchą pieniądze :). Prozaiczny wydatek benzyna, a leży u podstaw wszelkiej pomocy dla zwierzat. Zobaczcie jej krótką obrazkową historyjkę od piekła do bezpiecznej przystani :)
I na koniec- dzisiejsza (17.02) zimowa ocalona. Jedzie do domu za wasze datki, to wy napełniliście bak <3. Dziękujemy z całego serca <3
I już bezpieczna w naszym DT :) Mamy nadzieję, że szybko zostanie od nas przejęta, bo mamy w domu szpital- Ruda jest po operacji ratującej łapę i trzeba ją intensywnie rehabilitować, aby w tej nieużywanej, zdeformowanej łapce mięśnie się odbudowały . Zbiórka Rudzi wciąż trwa .
Grudzień - miesiąc świąt, miesiąc prezentów, miesiąc obdarowywania. Dla naszej Fundacji miesiąc szczególnie obfitego obdarowania przez los zwierzętami, którym miałyśmy szansę sprezentować nowe lepsze życie. A niektórym w ogóle życie, bo stan, w jakim je przejmowałyśmy prowadziłby je do wczesnej śmierci gdyby nie otrzymały pomocy weterynaryjnej.
Tyle uratowanych zwierząt to byłaby wspaniała okazja do świętowania, gdyby nie strach skąd wziąć na spłatę zobowiązań. Wszystkie zwierzaki zabezpieczałyśmy i leczyłyśmy „na krechę”, bo one nie mogły czekać, aż zbierzemy fundusze. Lecznice, które nam zaufały, też wiecznie czekać nie mogą na uregulowanie rachunków. Prosimy, w tym sezonie wydatków świątecznych, ofiarujcie na te zwierzęta, choć symboliczną złotówkę. Wierzcie nam, każda najmniejsza wpłata robi różnicę.
Oto zwierzaki, którym fundujecie nowe życie, wpłacając darowiznę. Całość uzbieranych środków przeznaczamy na pokrycie kosztu wymienionych poniżej zabiegów weterynaryjnych:
Ancymonek- kotek odebrany w tragicznym stanie z gospodarstwa przy okazji sterylizacji gospodarskich suk i kocic (też na koszt fundacji). Miał kokcydię, świerzb, tasiemca i koci katar. Wyleczony, zaszczepiony (pierwsze szczepienia), zabezpieczony - pojechał do nowego stałego domu na Śląsk.
Nana i jej piątka dzieci - Nana weszła z dziećmi na posesję w Białobrzegach, bo zwabiła ją miska z karmą wystawiona dla kota rezydenta. Całe szczęście powiadomiono Dorotę, nie gminę, dzięki czemu zwierzaki, prócz dachu nad głową i michy, dostały także weterynaryjną pomoc.
Nana - testy na białaczkę i HIV, szczepienia, dwa odrobaczania, leczenie świerzbu, sterylizacja, czipowanie. Krótko przed świętami pojechała do nowego domu w Warszawie z Marcysiem i Ziutkiem, kolejnymi naszymi grudniowymi kotkami - bezdomniakami. Kocięta, cała piątka, od razu zostały przejęte przez stowarzyszenie z Katowic. Nasz koszt w ich przypadku to tylko transport do punktu przekazania (paliwo).
Kocurek Marcyś- Mieszkaniec Radzanowa, gdzie jest nasz dom tymczasowy u Doroty, dał znać, że koło miejscowego cmentarza błąka się kotek. Kiedy Dorota dojeżdżała na wskazane miejsce, na jej oczach kot wyskoczył prosto pod koła kobiecie nadjeżdżającej z naprzeciwka. Samochód go przejechał. Pani kierująca drugim pojazdem zachowała się, jak należy, też od razu się zatrzymała. W lecznicy okazało się, że kot miał masę szczęścia- zmieścił się między kołami, samochód przejechał nad nim, nie robiąc mu krzywdy. Trzeba było go wyleczyć ze świerzbu, pasożytów i kociego kataru oraz zdrowo podkarmić, bo był chudy jak szkielet, i zaczipować. Pojechał z Naną do nowego domu.
Bunia - szczeniaczka, która trafiła do nas zamiast do schroniska. Bardzo szybko została zaadoptowana, ale musiałyśmy ponieść koszty odrobaczenia, szczepień, czipowania i transportu
Lusia z dziećmi- kolejna bieda uratowana przed schroniskiem wraz z piątką szczeniąt. Wciąż cała rodzinka jest u nas, wydatki poniesione to: odpchlenie i odrobaczenie Lusi, wizyta z nią u okulisty ze względu na uraz oka, odpchlenie szczeniąt; wydatki nadchodzące: szczepienia całej rodzinki i sterylizacja Lusi oraz oczywiście czipowanie.
Ziutek - kocurek ze stacji Orlen. Pojawił się nagle, pewnie wyrzucony z samochodu... Pętał się klientom między nogami, płakał, błagał o pomoc, ocierał się o nogi, na daremno - każdy go ignorował. Aż informacja o nim dotarła do Doroty... Oczywiście podjechała i go zabrała do siebie Koszty: leczenie kociego kataru, świerzbu, odrobaczenie, czipowanie. Szczepienie trzeba było odłożyć, ze względu na wciąż jeszcze spuchnięte oczko. Pojechał do domu stałego z Naną i Marcysiem.
Trójka szczeniąt z domu opieki- Zadzwonili z ośrodka opieki do radomskiego schroniska, że mają do oddania szczeniaki. Ponieważ dom opieki nie znajdował się na terenie Radomia, pracownica schroniska przyjąć ich nie mogła, więc zadzwoniła do Doroty z prośbą o pomoc. Jako że Dorota akurat jechała do Radomia do lecznicy z kotem rezydentem (Śleputkiem), podjechała w drodze powrotnej do tego domu i jak zobaczyła sytuację, od razu zabrała zwierzęta, bo były w tragicznym stanie.
Dwie suczki i piesek, 5-6 miesięcy, stan poduszek w łapach świadczy o tym, że były non stop w zamkniętym pomieszczeniu, nie wychodziły na dwór, mają przykurcze łap, załatwiają się praktycznie pod siebie. Ewidentnie trzymane w warunkach gdzie miały drastycznie ograniczony ruch. Podszerstek i futro w okolicach odbytu całe w odchodach. Bardzo lękliwe, ich kontakt z człowiekiem był albo mocno ograniczony, albo był dla nich traumatycznym doświadczeniem. Na razie są odpchlone i odrobaczone, czeka je: kolejne odrobaczenie, bo robaków mają masę, szczepienia, czipowanie, a jeżeli nie znajdą domów wcześniej, to też oczywiście sterylizacje.
Dajcie im, proszę w prezencie nowe lepsze życie, a sobie radość z tego, że dzięki wam ta zmiana była możliwa. Będziemy wdzięczne za każdy datek, bo grudzień wykończył nas finansowo. Ale jak było przejść obojętnie? Potrafilibyście? Pewnie też nie... Cokolwiek by wam rozsądek nie krzyczał... Wierzymy więc, że razem z nami pochylicie się nad ich losem i pomożecie w ratowaniu.
Loading...