Za tęczowy most jeszcze nie pora

Hans długo woził dzieci na swoich plecach, pomimo że jest niewidomy. Stary, łagodny, cierpliwy. Z powodu kulawizny sprzedany do handlarza. Stał w stanowisku z opuszczoną głową. Zrezygnowany, jakby wiedział, że niebawem jego życie dobiegnie końca, w okolicznościach daleko odbiegających od humanitaryzmu.

Los się jednak  uśmiechnął  i koń wyjechał ze swoją młodziutką siostrą pod opiekę stowarzyszenia. Kulawizna Hansa spowodowana była wrośniętymi w kopyta kamieniami. Po wystruganiu i wyleczeniu stanów zapalnych Hans zaczął pewnie chodzić i galopować.   Niestety wiek robi swoje i  zachorował na wrzody żołądka. Przez kilka miesięcy było dobrze, ale ostatnio choroba pomimo odpowiednich leków i paszy doprowadziła do kolki. Stan Hansa nie pozwolił na leczenie stacjonarne. Dlatego natychmiast  został odwieziony do kliniki. Do tej pory wszystkie koszty leczenia i utrzymania konia pokrywaliśmy sami. Niestety obecnie w klinikach mamy kilka zwierzaków, wszystkie chore i po operacjach. Dodatkowo liczba zwierząt pod naszą opieką znacznie się powiększyła. Hans w klinice musi przejść gruntowne badania. Nie chcemy dopuścić do sytuacji, że zaleczymy skutki. Musimy znaleźć przyczynę znacznego pogorszenia jego stanu zdrowia. W klinice też będzie miał ustalone leczenie oraz dietę. Nie chcemy dopuścić do sytuacji, że znowu życie Hansa będzie pod dużym znakiem zapytania.  Załączone karty z kliniki to tylko prognozy kosztów za badania i koszt pierwszej doby. Do tego dojdzie pobyt konia w klinice, leki, opieka.

Do zapłacenia pozostaje faktura weterynarza, który ocenił stan zdrowia oraz doglądał konia do czasu wyjazdu w pensjonacie. Czekamy na fakturę za transport na trasie Kraków- Warszawa i mamy nadzieję,  z powrotem. Bardzo prosimy Was o pomoc. Koszty leczenia Hansa tym razem nas znacznie przerosły. Bez Was nie damy rady...