Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Żuczek jest cały i zdrowy, miał kilka operacji. Piesek znalazł swoją nową rodzinę. Dziękujemy wszystkim, którzy udzielili mu pomocy.
To już kolejny zwierzak pod naszą opieką, którego historia po prostu mrozi nam krew w żyłach. Takie coś nie mieści się w głowie normalnego człowieka. To szokujące, że wśród nas żyją ludzie, którzy są w stanie tak makabrycznie krzywdzić braci naszych mniejszych!
Historia Żuczka zaczęła się od telefonu, którzy nasi wolontariusze odebrali od ludzi zbierających grzyby w lesie. Grzybiarze poprosili nas, żebyśmy przyjechali najszybciej jak to możliwe; byli w takim szoku, że nie byli w stanie opisać, co przytrafiło się Żuczkowi.
Trzeba było jechać ponad 70 km i dodatkowo pokonać pieszo ok. 3 km przez las, dlatego pokonanie całej trasy zajęło mniej więcej 2 godziny. Rodzina, która znalazła Żuczka, wyszła do głównej drogi, by wolontariusze nie zabłądzili. Ci ludzie o dobrych sercach zaprowadzili nas na miejsce zdarzenia. To była trzyosobowa rodzina: mama, tata i maleńka dziewczynka, która ciągle płakała i prosiła, by jak najszybciej pomóc biednemu pieskowi.
Kiedy wolontariusze przybyli na miejsce, to ich oczom ukazał się okropny widok.
Żuczek był przywiązany pętlą do drzewa, w związku z czym w ogóle nie mógł się ruszyć. Cała tylna część jego ciała była obklejona zaschniętą krwią. Piesek siedział w swoich odchodach, w których zalęgły się już robaki. Nad zwierzakiem latał rój much. Nie wiadomo, ile czasu spędził na uwięzi, ale biorąc pod uwagę jego stan, można stwierdzić, że bardzo długo.
Wolontariusze nie tracili czasu i czym prędzej zaczęli ratować pieska. Kiedy Żuczek został przewieziony do lecznicy, lekarze najpierw go wykąpali. Maluszek tak śmierdział, że dziewczyny z wolontariatu miały mdłości.
Podczas badania wstępnego okazało się, że do pieska strzelano minimum 4 razy: w tylnych łapkach ma 2 rany przestrzałowe oraz 2 kule utknęły w jego ciele.
Jedna z kul uszkodziła jądra, które trzeba będzie usunąć. Zdjęcia RTG pomogły określić dokładne położenie kul w ciele. Najwyraźniej ktoś celował w pachwinę, by piesek cierpiał najbardziej, jak się da.
W chwili obecnej Żuczek przebywa w lecznicy, jest pod opieką lekarzy i otrzymuje niezbędne lekarstwa, dochodzi do siebie. Gdy jego stan się ustabilizuje, weterynarze usuną kule z jego ciała oraz przeprowadzą operację usunięcia jąder.
Mamy nadzieję, że operacja przebiegnie pomyślnie i piesek wróci do normalnego życia. Kochani, w tej sytuacji liczy się naprawdę każda złotówka – pomóżmy Żuczkowi wszyscy razem!
Do przedstawicielstwa naszej fundacji zgłosili się wolontariusze z Zaporoża z prośbą o pomoc jeszcze jednej ofierze ludzkiego okrucieństwa.
Loading...