Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Hope został adoptowany przez rodzinę, która podarowała mu dom tymczasowy. Zamieszkał z czwórką innych kotów. Wciąż jednak zmaga się z białaczką i jest pod stałą opieką weterynarza.
Nadal jako Fundacja opłacamy jego leczenie.
"Alarm! Ten biedak został znaleziony nad ranem w okolicach Koszalina. Nasza kochana Zosia nie przejechała obok i nie zostawiła na pewną śmierć ledwo idącego kota! Zapakowała ledwo trzymającego się na nogach kota w kocyk i zawiozła do weterynarza! I tu wyrok... Najprawdopodobniej białaczka. Nieleczona... Bolesna... Zabójcza... Kot ma dopiero ok. 5 lat i jest w stanie katastroficznym!". Tak brzmią słowa osoby, która znalazła kota i zgłosiła do nas. Na szczęście nie przejechała obojętnie.
Zabrała go do nas. Mimo braku miejsca i możliwości zabrania kota z taką ciężką chorobą, po prośbach zabrałyśmy tę bidę. Dawno... W tak tragicznym stanie dawno kota nie widziałyśmy, a możliwe, że za tym przerażającym widokiem, kiedyś krył się rasowy kot jak określił weterynarz - brytyjczyk. Kot od razu został znieczulony i zostały wykonane na sam początek testy na felv/fiv. Test wykazał białaczkę. Dla nas jako fundacji to dramat. Jak możemy przy tak dużej ilości zwierząt wziąć kota z białaczką. Narażać nasze koty, ale z drugiej strony odwrócić się, zostawić go na pewną śmierć?
Został od razu poddany kastracji - stąd pewnie jego stan po ciągłych bójkach z kocurami o kotki i długotrwałym nieleczeniu! Gdzie jest właściciel, który doprowadza kota do takiego stanu? Kocurowi została udzielona pomoc, której od dawna szukał. Pchły, gnidy, zapalenie jamy ustnej i ta cholerna białaczka! Kot skazany na śmierć.
Objęcie opieką kota w takim stanie jest bardzo kosztowne, a w odniesieniu do sytuacji, w jakiej się znajdujemy, jest załamujące! Ale nie można było postąpić inaczej! Zbieramy fundusze na opłacenie kastracji i pełnej diagnostyki, która łącznie wyniesie nas około 600 złotych, przed nim tygodnie, a nawet miesiące leczenia. Za prośbą Pani, która go znalazła kocurka nazwałyśmy Hope... Nadzieja.
Nadzieję dajemy mu i rozpoczynamy walkę o jego życie. Szczęśliwe życie, którego nie zaznał... A właściciela miał gdzieś, gdyż nie potrafił dbać o swojego przyjaciela. Walczymy o przetrwanie fundacji. Walczymy o kocurka o imieniu Hope. Nadzieja białaczkowego kota trwa... Razem z nami. Szukamy domu stałego dla Hope!
Loading...