Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Kochani błagamy.....
Dziękujemy za każdy grosik
DZIĘKUJEMY
W dniu wczorajszym kontaktowałam się z komornikiem. Kwota jaką pozostała jeszcze do spłaty to 3225 zł. Doszły koszta egzekucyjne koszta sprawy....
Czekałam na odblokowanie konta bo rzadna korespondencja nie przyszła zadzwoniłam i...
Błagamy koszta są większe niż było posiadane zadłużenie.
Zbiórka powstała na pokrycie kosztów i zobowiązań za konie, o których świat nie wiedział, nie pamiętał i mimo ogromu walki przeżył tylko jeden...
Długo borykałam się z zorganizowaniem zbiórki na spłatę zobowiązań, które powstały w wyniku zapożyczeń, aby je leczyć... Ale stanęłam pod ścianą i nie jestem w stanie sama tego zrobić. Małymi kwotami spłacałam ze swojej wypłaty, jednak od paru miesięcy jestem na zwolnieniu lekarskim i pojawiły się schody. Schody nie do pokonania, gdyż na stajni, gdzie pod opieką mam 23 konie, są wieczne wydatki bieżące. Lekarz, siano, dzierżawa. Moja wypłata wystarcza na transport siana, które zabezpiecza je na 2 tygodnie. Wielki hejt, jaki powstał, że nie spłacam zobowiązań za leczenie, które było, wynika nie z tego, że nie chcę spłacić, bo mam, a nie dam, tylko... Nie mam.
Zawsze wyznawałam zasad, że moja fundacja będzie wykupywać i pomagać chorym zwierzętom. I tak było do czasu, kiedy nie wzięłam ich za dużo i pętla zaczęła się zacieśniać. O jednej historii niedługo będzie głośno, sprawa jest na prokuraturze.
Mała Ania - kucyk z ogromną głową, której nikt nie chciał. Ja zdecydowałam się bez wahania jej pomóc. Mała Ania trafiła do kliniki na Służewcu. Walka o tą kruszynkę trwała ponad 1,5 miesiąca. Niestety mała Ania zmarła. Łączny koszt leczenia kruszynki wyniósł 10 tys. Spłacałam wtedy jeszcze jako osoba prywatna jej leczenie. Jednak ostatniej faktury, która została wystawiona na kwotę 2900 zł, nie byłam już w stanie zapłacić i musiałam pieniążki pożyczyć, aby uregulować fakturę na Służewcu. Do dziś dnia malutkimi kwotami, spłacałam, ale...
Kolejnym konikiem był Spajki. Koń z wypływającym okiem w transporcie. 21-letni ogier. Spajki żyje. Udało się. Jest po operacji oczka, jest wykastrowany, jest w domku adopcyjnym, który sam ma go na utrzymaniu. Jednak.... Zbiórka na Spajka się wyzerowała, wystarczyło na jego częściowe leczenie, transporty i wykup. Jednak pozostał dług w klinice 1350 zł i transport do domku 600 zł. Tak samo jak w przypadku Małej Ani wpłacałam z wypłaty małymi kwotami, na tyle, ile mogłam, ale... Już nie mam z czego płacić. Jest bardzo ciężko...
Kolejnym konikiem jest Jowisz. Jowiszek niestety nie żyje. Sprawa zgłoszona przez Nas do prokuratury i jest prowadzone postępowanie. Jednakże jego tygodniowe leczenie i eutanazja... Prawnicy, którzy zajęli się sprawą, wynieśli ponad 7 tys. Samo leczenie, nie licząc eutanazji, 3600 zł. Sprawa nie ujrzała światła wcześniej, gdyż prawnicy zakazali ujawniać informacji, ale trzeba było uregulować zobowiązanie u weterynarza oraz prawników. Nie miałam takiej gotówki na raz, więc musiałam pożyczyć kolejne 3 tys., które malutkimi wpływami też spłacałam. Ale już nie mam jak regulować. Jowiszek zmarł z zagłodzenia w poprzednim miejscu, wyniki sekcji zamieszczam w zbiórce.
Jestem malutką fundacją jednoosobową, która walczy, naprawdę, walczy o ich życie. Błagam Was o pomoc w możliwości spłaceniu wierzycieli. Sama nie podołam. Nie jestem w stanie. Na stajni mam ogrom chorych zwierząt powyżej 20 roku życia, które potrzebują wiecznie opieki weterynaryjnej. Nie mam jak odłożyć, aby spłacić zaległości.
Chciałam pomóc tym zwierzętom, ale sama doprowadziłam się do ruiny. Nigdy nie narzekam, zawsze się uśmiecham, bo wiem, że robię to dla nich choćby nie wiem jak było mi ciężko. Na chwilę obecną nie jestem w stanie przyjąć pod dach ani jednego chorego istnienia. Ale sami Państwo widzicie dlaczego. Błagam Was o pomoc...
Loading...