Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Shila wiele w życiu przeszła... Czy tylko ona?! Pewnie nie... na pewno nie! Ale udowodniła, że jest zaradna, potrafi odnaleźć się w kiepskiej sytuacji i radzi sobie świetnie. Co nie znaczy, że tak być powinno... Początek jej historii zaczyna się tułaczką, wyłapana i zawieziona do schronu. Dwa razy z niego uciekła! Trafiła do domu tymczasowego, który oddał ją, ufając w kwarantannę i dodatkowe zabezpieczenia przed ewentualną ucieczką... Zaczęły się poszukiwania, ogłoszenia, telefony...
Jakby się zapadła pod ziemie! Aż w końcu - jest! Okazuję się, że dostała dom od pewnego człowieka. Postanowił poświęcić jej swój czas. Nie na długo jednak. Dostaliśmy telefon z prośbą o wystawienie dziewczyny do adopcji. Telefonów zero. Adopcja się przedłuża...
Jedziemy zrobić nowe zdjęcia, poprzednie są kiepskie. Zdziwienie - nie ma jej. Nie ma? Jak to nie ma? Uciekła. Po kilku dobrych dniach odnajdujemy ją, hen hen daleko, zaprzyjaźniona fundacja daje cynk, że błąka się podobny u nich pies, nie da się złapać. Jedziemy, zastanawiając się jak to możliwe?! Uciekła taki kawał, donikąd, w nieznane. Poleciała się przelecieć. Ot tak, urządziła sobie spacer...
Wysterylizowana suczka przeszła ok. 70 km, dla zabawy, śpiąc na sklepowych kartonach i wyjadając jedzenie ze śmietników, docierając wymęczona do ludzi, których nie zna i którym nie ufa...
Ale to ona! Łapiemy ją, z lekkim trudem, ale jednak i wracamy do domu. Shila w domu tymczasowym, gdzie zdobywa nowe umiejętności m.in. bezpieczeństwo.
Shila od razu trafia na podstawową kontrolę do weterynarza.
Ma mnóstwo kleszczy, zaczyna się stawiać, mocno nie podoba jej się ingerencja w jej ciało... Jednak wszystkie zostają usunięte, ponad 30 mniejszych i większych żywicieli Shili krwią.
Kolejna wizyta u weta. Już czas zrobić badania na choroby odkleszczowe. Jednak kolejny dom tymczasowy mówi: Nie bardzo je, ma rozwolnienie... Dzień, drugi, kolejny - tak nie może być! Stres robi swoje, przyczynia się do złego samopoczucia suczki. Okazuję się, że Shila ma zapalenie jelita grubego, dostaje leki, ma także zrobione badania krwi i test elisa, który wychodzi dodatni...
Co za pech! Życie nam obu się wali. Nasza dzielna dziewczynka ma boreliozę. Teraz podstawowym celem badania będzie monitorowanie poziomu przeciwciał anty-VIsE. Szykujemy się do tego co dalej. Najpierw jednak leczenie jelita.
Badanie kału oczywiście potwierdza nam obecność robaków, dostajemy tabletkę. Shila trochę walczy z podawaniem syropku w strzykawce bezpośrednio do pyszczka, tabletka też jej nie podchodzi, ale na szczęście z tyłu głowy ma, że nie chcę dla niej źle, że to dla jej dobra! Pozwala...
Bezpieczeństwo i beztroska nie trwa wiecznie. Suczka musi opuścić dom tymczasowy. Jej życie znowu wywraca się do góry. Przyzwyczajenie nie istnieje...
Loading...