Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Kochani!
Dzięki Wam i Waszym WIELKIM serduchom przetrwaliśmy niezwykle ciężki 2020 rok i spłaciliśmy wszystkie ubiegłoroczne zaległości. Z Waszą pomocą udało nam się nieśmiało i z nadzieją spojrzeć w przyszłość.
Razem możemy zmieniać świat na lepsze i to jest piękne. W imieniu swoim i zwierząt pod naszą opieką za ogromną pomoc DZIĘKUJEMY!
W kociarni bije kilkadziesiąt kocich serc, każde z nich jest dla nas wyjątkowe. Wchodząc słyszę miauk, mruczenie, po swojeu proszą o ratunek. Chcą jeść, pić, ale przede wszystkim ŻYĆ! Setka istnień i znak zapytania nad ich losem. Kalekie, chore, opuszczone przez człowieka, mają tylko nas. Co będzie z nimi, kiedy nas zabraknie?
Dajemy z siebie wszyztko, walczymy. W ten rok weszliśmy ze stratą, która przez pandemię powiększała się z każdym miesiącem tworząc kolosalny dług. Z pomocą dobrych serc spłaciliśmy długi z pierwszego półrocza, ale sytuacja się powtórzyła - druga fala pandemii, stojące adopcje, ciężko chore zwierzęta. Ten tydzień nas wykonczył, był gwoździem do trumny. Tylko ten jeden tydzień wygenerował dług prawie 30tys. zł. , a to i tak tylko 3 ze stosu faktur...
Wyobraźcie sobie, jakie mamy długi za całe obecne półrocze, a zwierzęta muszą jeść, mieć opiekę lekarza, bez prądu też się nie da... Sami zobaczcie te faktury (zasłaniam dane wrazliwe), to tylko ostatni tydzień:
Dług na 21 150 zł. za leczenie SETKI zwierząt oraz kastracje bezdomniaków w listopadzie. Bezwzględnie musimy go spłacić do 15 grudnia, inaczej nasi podopieczni zostaną bez opieki weterynaryjnej.
Dług za siano i słomę dla zwierząt w wysokości 5100 zł. Niestety mieliśmy tylko 400zł., nie mogliśmy dłużej czekać z dostawą, bo pod wiatą było pusto...
Dług za energię elektryczną na sumę 2071,11 zł. Niestety - im więcej ciężko chorych zwierząt tym więcej prądu zużywamy... Codziennie po kilka razy chodzi pralka, odkurzacz elektryczny, do tego pompa wody, światło, maty grzewcze itd. Nie możemy zostać bez prądu!
Jakby tego było mało pralka wyzionęła ducha, a przy setce zwierząt to gigantyczna niedogodność. Choć nie mamy pieniędzy musieliśmy zamówić... Nie dajemy rady. Wycofali się sponsorzy, bo ich firmy same stały pod znakiem zapytania. Spora część darczyńców w związku z problemami zawodowymi także wycofała swoje stałe wsparcie. Od początku roku walczymy o przetrwanie, ale to już koniec.
Chyba że... Chyba że znajdą się jeszcze ludzie, którzy zechcą pomóc nam przetrwać ten ciężki rok. To dla naszych podopiecznych być czy nie być, bo jesteśmy jedyną działającą organizacją w promieniu kilkudziesięciu kilometrów.
Pod naszą opieką znajduje się niemal setka kotów. Są to w zdecydowanej większości koty po ogromnych, zdrowotnych przejściach, często heroiczną walką wyciągnięte z łap śmierci. Choroba zostawia po sobie ślad i tym sposobem są koty bez oczu, łap, z chorymi nerkami, po wylewie, z FIV. Dla takich kotów ciężko o dom, zwłaszcza teraz, gdy adopcje stoją. Co z nimi będzie, gdy zabraknie nas?
Każde potrzebujące zwierzę dostawało u nas azyl. Mamy pod opieką nie tylko chore, starsze, niepełnosprawne koty. Są też niesamodzielne kocięta, koty oczekujące na dom, dokarmiamy stado kilkudziesięciu dzikusów. Opiekę znalazło u nas też kilka psów, ale i zwierzęta ocalone przed ubojem. Dla tych ostatnich koniec naszych działań to wyrok...
Skończyły nam się już możliwości. Kwota do zebrania jest duża, ale jeśli jej nie uzbieramy, będziemy musieli definitywnie zakończyć nasze działania z końcem roku. Fundacja jest koszmarnie zadłużona, my też. Codziennie rozmawiam z wieżycielami, probuję negocjować terminy, ale obawiam się, że bez pełnej moblilizacji dobrych serc sami tego nie udźwigniemy, to w zasadzie pewne... 125000 zł. Tyle potrzeba, byśmy stanęli na nogi, by SETKA zwierząt miała co jeść, a lekarze nie odmówili dalszego leczenia. To bardzo dużo, ale jeśli wszyscy się zmobilizujemy, to może jeszcze jest jakaś szansa?
Nie chcemy, żeby ta pomoc była anonimowa, chcemy byście wiedzieli komu pomagacie. Poznajcie choć część naszych podopiecznych i pokrótce ich historie. To ich los jest teraz w waszych rękach.
Żmijka - nasza "jednooka bandytka", całkowicie bez szans na adopcję. Gdy do nas trafiła oko wyglądało,a jakby przed chwilą eksplodowało. Wymagała natychmiastowej pomocy, resztka oka została usunięta, a oczodół oczyszczony i zaszyty. Nie ma oczka, ma za to SUK, cyklicznie chore dziąsła i całe pokłady lęku przed człowiekiem. Co to oznacza? Jest kotem bezkontaktowym. Tryma się z boku, nie podchodzi do człowieka. Wszelkie podawanie leków musi odbywać się sposobem. Niestety przez pęcherz posikuje poza kuwetę. Jest piękna, ma swoich kocich przyjaciół i wielką chęć życia.
Pysia - to kolejne kotka z SUK (syndrom urologiczny kotów). Jest wspaniałą, kochaną pieszczochą o wielkim serduszku. Niestety przez chorobę regularnie siusia poza kuwetą na wszystko, co miękkie: łóżko, koc, dywanik, fotel itd. To skutecznie odstrasza adoptujących...
Celestynka - kotka, która wiele w życiu przeszłą. Dwukrotnie trafiła na nieodpowiedzialnych ludzi i straciła dom. Stała się nerwowa, ciężko znosi zmiany (reaguje na nie agresywnie). Żyje u nas od lat, dogadujemy się i jest szczęśliwa. Niestety ma chore nerki i musi przyjmować codziennie leki.
Jamajka - kotka niezwykle unieszczęśliwiona przez ludzi... Wróciła do nas trzeci raz, za każdym razem ludie mówią, że zmienia się ich zyciowa sytuacja. Domy są weryfikowane, a Jamajka to wspaniały kotek, niestety przylagnęła jej łatka kota, którego nikt nie chce, wszyscy myślą, że wracała tyle razy bo coś jest z nią nie tak.
Sisi - absolutnie wyjątkowy kot. Żyje z nami od kilku lat,a bardzo źle znosi zmiany. Kiedy zmienialiśmy siedzibę już sama przeprowadzka, pomimo tego że byliśmy my i inne zwierzaki, które zna spowodowała taki spadek odporności, że ledwo ją odratowaliśmy. Sisi ma plazmatocytarne zapalenie dziąseł i chorą wątrobę. Codziennie przyjmuje leki. Nasz dom to dla niej bezpieczna przystań na stare lata.
Bunia - pacjentka onkologiczna. Trafiłą pod naszą opiekę ponad 3 miesiące temu, wielu krzyczało "UŚPIĆ", praktycznie nikt nie dawał jej szans, ale się uparliśmy i się udało. Gdy do nas trafiła, miała guza większego od głowy, chorą wątrobę, gnijące dziąsła i zęby, ropomacicze. Zespół chirurgów operował naszą dzielną Bunię. Udało się - guz został usunięty w całości, a dziś Bunia to pełna werwy, zdrowa kotka, przytyła, wypiękniała. Pierwsze zdjęcie tuż po przyjęciu, drugie po operacji, trzecie - obecne.
Wojtuś, Nikuś i Konanek - kiedyś wystraszone, zaropiałe, zarobaczone, zapchlone, biegające po ulicy w centrum miasta. Dziś to wspaniałe, miłe koty szukające domów.
Totoro - wyjątkowo dzielny kot. Przyjechał wyniszczony, bez sił, cały w kleszczach, z nowotworem, całą masą pasożytów i chorób. Dziś jest pięknym, dorodnym kotem, co prawda to wciąż pacjent onkologiczny, ale czuje się świetnie. Ma przewlekłe problemy z pęcherzem wymagające leczenia. To starszy, posikujący kot, w dodatku onkologiczny - szanse na adopcje praktycznie nie istnieją...
Sierotka - prawdziwa piękność. Straciła ogonek, ale nie straciła uroku. Trafiła do nas z urwanym ogonkiem, rana niezwykle ciężko się goiła. Jest pod naszą opieką od dłuższego czasu, brak ogonka i zdecydowany charakter póki co skutecznie odstraszają adptujących...
Franek - kochane, prawie bezzębne kocisko. W przeszłości uległ wypadkowi, został potrącony przez auto. W konsekwencji jest troszkę mniej sprawny, ale chodzi, bega, bawi się i ma wielą chęć do życia.
Jeżyk - trafił do nas w ciężkim stanie, potłuczony, połamany. Długo był pod opieką ortopedy zanim stanął na nowo na łapki i odzyskał sprawność. Teraz to piękny kot, choć ma swoje problemy. Szuka cierpliwego, spokojnego opiekuna.
Bakuś - teraz to piękny kociak, niestety nie zawsze tak było. Gdy go przyjęliśmy, ciężko przechodził kaliciwirozę, do tego na plecach miał dwa tłuszczaki. Przeszedł leczenie, choć koci katar przy spadkach odporności niestety wraca, a tłuszczaki mogą odrastać... Czarny kot z takim bagażem potencjalnych chorób to niestety znikome szanse na adopcję.
Skarbusia - gdy do nas trafiła, wyglądała jak nieszczęście na czterech łapkach. Jedno oczko wyglądało dramatycznie, miała posklejane, brudne, pełne pasożytów futerko, była niedożywiona, zagrzybiała, tak chuda, że można bylo policzyć wszystkie kosteczki. Zaawansowany katar nie odpuszczał. Leczenie trwało długo, ale udało się! Skarbusia wciąż jest drobna, ale już nie chuda, futerko ma piękne i miłe w dotyku. Na chorym oczku pozostał niewielki ślad, ale uratowaliśmy nie tylko jej życie, ale też wzrok. Sami zobaczcie jak się zmieniła!
Fistaszek - delikatny, chorowity, wycofany rudasek.
Gumiś - trafił doa nas pobity, z wielką pourazową przepuakalainą. Trafił na stół operacyjny, sługo miał uraz do mężczyzn, ale Patryk pokazał mu, że człowiek może też być dobry. Teraz to prawdziwy pieszczoch. Niestety jest alergikiem, więc zdarza się, że wymaga aplikacji leków.
Klarens - uroczy pieszczoch, który już dwa lata czeka na dom.
Króliczki - uratowane "przed nożem".
Szarusia - starsza koteczka po strasznych przejściach. Trafiła do nas zmaltretowana. Przez zlych ludzi straciła łapkę. Sługo trwało zanim całkowicie doszła do siebie po przeżytej traumie. Teraz już się uspokoiła, ze spokojem zasypia.
Marcel - duży kocur o milusim usposobieniu. Przyjechał do nas po śmierci opiekunki (rozina nie chcaiała się nim zająć). Był w ciężkim stanie, tak zarobaczony, że praktycznie nie był w stanie przyjmować pokarmu. teraz to piękny, zadbany kot szukający domu.
Klakson - przeuroczy, kochany kotek. Miał na brzuszku przepuklinę, która została usunięta. Niestety jest nosicielem wirusa FIV, po narkozie w spadku odporności mocno chorował, miał w jamie ustnej gigantyczne nadżerki, był karmiony strzykawką, dostawała leki i kroplówki. Było ciężo, ale się audało. Teraz to piękny, cudowny kot.
Niestety ciężko o domy dla FIVków...
Biedronka - nieśmiała kotka, ufa tylko Patrykowi, tylko on może ją dotykać. Przeszła wiele, ale u nas ma swoją bezpieczną przystań.
Pysio - delikatny kocurek o równie delikatnym zdrowiu. Ma w sobie nieskończone pokłady miłości i mruczenia. Niestety ma nawracający koci katar, ale najgorsze na szczęście - już za nami. Bez opieki tak delikatny kot sobie nie poradzi...
Zosia i Bajzel - psi duet z problemami. Zosia - porzucona w lesie, jest u nad od 3 lat i niestety nikt jej nie chce. Pomimo pracy z behawiorystą (była nawet na szkoleniu i przez 2m-ce behawiorysta pracował z nią u siebie) problemy pozostały. Nie zachowuje czystości, jest niezwykle hałaśliwa, szczeka nawet na spadające z drzewa liście, ufa tylko mi. Bajzel z kolei był kiedyś bity, teraz boi się obcych i potrafi siusiać pod siebie ze strachu, gdy ktoś podniesie rękę. Jest łagodny, kochany, niestety ma lęk separacyjny (również pracował z behawiorystą i sporo wypracowaliśmy, ale część problemów pozostała). Obydwa psiaki nie mają szans na adopcję, a schronisko byłoby dla nich wyrokiem... U nas mają swoją ostoję...
Rozalka - piękna, nieśmiała kotka. żyła w centrum miasta, przy bardzo ruchliwej ulicy, gdzie koty ginęły jeden za drugim. Miała karmicielkę, ale koty nie były kastrowane, poa tym to nie było miejsce dla niej. Trafiła do nas i czeka na cierpliwego, spokojnego opiekuna.
Łatka - mama Rozalki, trafiły do nas razem.
Pigi - wraz z bratem Kermitem porzucona w przydrożnym rowie gdy miały 3 tygodnie. Kociaki dużo chorowały i niestety do teraz mają liche zdrówko, a katar przy spadku odporności wraca.
Kora - podobno ładnym jest w życiu łatwiej, jakże błędne to myślenie...
Kora choć piękna jest bardzo chora (mastocytoma, eozynofilowe zapalenie jamy nosowo-gardłowej, alergia wziewna). Wymaga stałego podawania leków, jeśli nie będziemy mieli dostępu do usług weterynaryjnych- to będzie dla niej wyrok śmierci...
Nala - koci słodziaczek do adopcji
Malina i Milka - konik i krówka uratowane przed najgorszym, stanowiące niesamowity duet. Kochają się jak siostry, zawsze i wszędzie są razem.
Dzikuski - na stałe jest ich u nas na działce (budka, stajenka, wiata) 16, ale na karmienie przychodzi z całej wioski kilkadziesiąt (momentami nawet 50 kotów w ciągu dnia). Wszystkie są wykastrowane, te które dochodzą również. Gdy pojawia się nowy, od razu odławiamy go na zabieg. Jesteśmy ich jedyną nadzieją na posiłek.
Brawurka - kotka z zespołem przedsionowym. Bezleków przestanie chodzić...
Kobi - delikatny kocurek z alergią pokarmową
Wanilia - niegdyś zabiedzona, przerażona, dziś to wielka pieszczocha, ale potrzebuje czasu by zaufać.
Borówka - czarna piękność, pod naszą opieką od bardzo dawna. Została porzucona gdy jej opiekunowie się przeprowadzali, powiła kociaki, sąsiedzi byłych opiekunów szukali pomocy. Kociakom znaleźliśmy dobre domy, niestety zwykłej, czarnej w dodatu nieśmiałej kotki nikt nie chce...
Bonnie - niegdyś żyła przy zakładzie produkcyjnym, niestety nie było to odpowiednie miejsce dla kotów (m.in. dlatego, że na terenie zakładu przebywały niekoniecznie przyjazne psy). Bonnie miała paskudną ranę, była przerażona i nieufna. Rana została wyleczona, a my zyskalismy jej zaufanie. Niestety Bonnie ma paradontozę, a przez to cykliczne problemy z dziąsłami i zębami.
Prosimy o wsparcie naszych cudaków i ogromnie dziękujemy!
Loading...