Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Kochani Przyjaciele, DZIĘKUJEMY Z CAŁEGO SERCA ZA POMOC! Dzięki Waszemu wsparciu mogliśmy opłacić faktury za leczenie Julka. Chłopak doszedł już do siebie, a co najważniejsze – znalazł już Nowy, Kochający Dom! Pięknie dziękujemy za wszystkie wpłaty.💗
I co z tego, że w typie rasy... I co z tego, że śliczny, spokojny, kocha ludzi... I tak go porzucono z premedytacją, bez skrupułów. Bo to tylko kot? Nieważne, że go dzikie zwierzęta rozszarpią, a jeśli nie to umrze śmiercią głodową. Ktoś kto to zrobił, był potworem bez empatii i sumienia! Komuś zabrakło odpowiedzialności, odwagi, poczucia obowiązku!. Do czego człowiek jeszcze może się posunąć...?
Co go spotkało w lesie, tego się już nie dowiemy, ale widać, że musiał walczyć o życie. Świadczyły o tym stare rany na wynędzniałym ciałku kocurka. Jakim cudem udało mu się dotrzeć do najbliższej wsi, to wie tylko on sam. Błąkał się po wsi dwa miesiące błagając o trochę jedzenia i kawałek ciepłego kąta... niechciany, przeganiany.
Trafił do nas, zmarznięty, głodny, chudziuteńki, strasznie zaniedbany, odwodniony. Miał na sobie tylko ogrom poszarpanego, skołtunionego, brudnego i śmierdzącego z pozlepianą sierścią futerka, pełnego pcheł, w uszach wielki świerzb i jak się okazało niestety zaawansowany koci katar...
Gdy przyjechaliśmy po kocurka, koczował on na czyjejś posesji w starych, połamanych paletach. W jednej miseczce był rosół, w drugiej mleko. / ! /
Kocurek miał bardzo dużo robaków i pcheł. Pierwsza wizyta, na której został odrobaczony, odpchlony. Druga wizyta, z powodu złego samopoczucia kocurka, podano antybiotyk , na którego organizm Julka nie zareagował. Nazajutrz kocurek jeszcze gorzej się poczuł : nie pił, nie jadł, był osowiały, temp. powyżej 40 stopni. Zrobiono badania krwi, usg, rtg, testy. zmieniono antybiotyk, wdrożono steryd, kroplówki. Poziom leukocytów był bardzo wysoki, to świadczyło o tym, że w organizmie Julka toczy się ogromny stan zapalny. Usg wykazało płyn w okolicy pęcherza. Szczęście, że testy na FIV/ FeLV wyszły ujemne. Długotrwałe leczenie, bo koci katar tak samo jak świerzb okazał się bardzo oporny na leczenie, kosztuje nas już ok. 2 tys. zł.
Leczenie trwa. Jest polepszenie. Julek samodzielnie już je i pije. Mamy nadzieję, że Julek da radę, bo nie może być inaczej.
Julek po przyjeździe do dt, upatrzył sobie taką miejscówkę i zmęczony zasnął. Nareszcie bezpieczny.
Julek to wielki miziak i przytulas, bardzo grzeczny. Mimo wszystkiego złego, co spotkało go od ludzi, przytula się i mruczy julkowe kołysanki. To kolejna bieda, która trafiła pod naszą opiekę w ostatnim czasie. Nie jesteśmy wspierani przez miasto, nie mamy sponsorów, nie otrzymujemy żadnych dotacji. Ratujemy zwierzęta tylko z darowizn ludzi o dobrych sercach.
Drodzy Przyjaciele znacie nas, mamy wiele kotów w trakcie leczenia i wiecie, że jesteśmy pogrążeni w długach. Błagamy, więc o pomoc w opłaceniu kosztów leczenia Julka. Każdy grosz się liczy.
Loading...