Jumbo - kotek ze zmasakrowaną łapką

Nikt nie wie ile musiał się nacierpieć ten wspaniały, kilkuletni kociak… Nie zwracano na niego uwagi, gdy leżał w trawie koło drogi – ludzie przechodzili, przejeżdżali, niektórzy się nawet obejrzeli i z obrzydzeniem na twarzy szli dalej w swoją stronę.
 

Znalazła się jednak dobra dusza – mężczyzna, któremu ten kociak zawdzięcza życie. Jeden wyjątkowy człowiek wśród tylu obojętnych. Pożyczył od znajomego transporter dla kota i ostrożnie próbował złapać nieszczęśnika. Udało się. Była niedziela, wszyscy mieli wolne,  urząd miasta, weterynarze, nawet centrum zarządzania kryzysowego nie było w stanie pomóc. Nikogo nie obchodziło trudne do opisania cierpienie tego zwierzęcia.

Kociak trafił pod naszą opiekę. Gdy otworzyliśmy transporter i wyjęliśmy biedaka, uniósł się niemożliwy do opisania fetor rozkładającej się tkanki. Naszym oczom ukazał się rozpaczliwy widok. Chudy jak szkielet kociak, łapka w tragicznym stanie, kości i ścięgna na wierzchu, odparzenia na całym brzuchu, dodatkowo mnóstwo robaków i larw much, gnijąca tkanka… Nasz kochany weterynarz poświęcił część swojego wolnego, niedzielnego czasu aby pomóc Jumbo. Półtorej godziny zajęło czyszczenie ran, usuwanie „nieproszonych gości” oraz dezynfekcja. Niestety łapki nie da się już uratować – musi zostać amputowana. Jednak, żeby można było wykonać ten zabieg, trzeba najpierw wyleczyć skórę w okolicy pachy i łopatki, aby można było ją następnie zszyć bez ryzyka martwicy. Samo leczenie potrwa kilka/kilkanaście dni, później zabieg i antybiotykoterapia…

Jumbo jest bardzo cierpliwym kocurkiem, pozwala robić przy sobie absolutnie wszystko. Zasługuje na to, żeby żyć! Co prawda już tylko na trzech łapkach, jesteśmy jednak przekonani, że doskonale da sobie radę. Bardzo prosimy o pomoc w finansowaniu leczenia Jumbo.