Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Kacperek i Ludwiczek, oba kucyki uratowane przez Was niedawno, są u nas już parę dni. Zaprzyjaźnili się ze sobą i teraz chodzą sobie razem. Widać, że podoba się im u nas.
Okazało się, że i Ludwiczek i Kacperek są trochę zasmarkani. Będziemy musieli zamknąć ich na jakiś czas do boksu i wezwać panią doktor.
Dziękuję Wam za uratowanie tych dwóch dżentelmenów i zapraszam na dzień otwarty w najbliższą sobotę, 13 lipca. Będziecie mogli sami ich zobaczyć i nakarmić marchewkami.
Kiedy wcześnie rano przyjechałem do handlarza na podwórku zobaczyłem zaparkowany wielki samochód do przewozu koni.
A handlarz i jeszcze jeden człowiek, zapewne pracownik rzeźni, właśnie wprowadzali do środka młodego gniadego konia, którego nazwałem w myśli Kacperkiem.
Kacperek wchodził po trapie powoli, ze zwieszoną głową. Na pewno czuł ze środka zapach strachu innych koni, których niezliczone ilości ta ciężarówka woziła przed nim. Ale chyba pogodził się już ze swoim losem, bo wszedł do środka bez protestu i bez walki. Jakby rozumiał, że z miejsca do którego jedzie już się nie wraca a przecież nikt mu nie pomoże. Ludzie zawodzili go całe życie, więc czemu teraz miałoby być inaczej?
Staram sobie tłumaczyć, że nie dam rady uratować wszystkich żyć. Że przecież razem z Wami robię co mogę, aby ocalić ich jak najwięcej. Że w miejsce uratowanych ostatnio Grażynki i Grzesia u handlarza pojawią się inne konie, bo dla niego to jest biznes a ja nie mogę nic z tym zrobić. Jednak złość we mnie narasta i nie mogę przejść obok tego widoku obojętnie.
Długo rozmawiam z handlarzem, który jest już mocno zniecierpliwiony całą sytuacją. Mówi, że Kacperek już długo u niego stoi i nawet nikt się nim nie zainteresował, więc nie ma zamiaru już dalej czekać, a ciężarówka w której stoi Kacperek jedzie prosto do rzeźni. Z zaparciem przekonywałem go, żeby zaprowadził Kacperka z powrotem do stajni i dał mi chociaż chwilę na zebranie środków. Przekonało go dopiero 200 złotych przekazane w gotówce. Dał mi czas do wieczora na wpłacenie 900 złotych zaliczki.
Zaśmiał się odchodząc, że jestem naiwny i nikt nie będzie chciał pomóc mi w uratowaniu takiego zwykłego konia, ale dla mnie każde życie jest ważne i to się nigdy nie zmieni. Proszę, pomóżcie mi uratować Kacperka i pokazać handlarzowi, że się bardzo mylił.
W kwotę wliczony jest wykup, transport, diagnostyka i weterynarz oraz kowal i miesiąc utrzymania.
Jeśli masz jakieś pytania, zadzwoń Marek: (+48) 502 064 387.
Zobacz więcej na www.razemdlazwierząt.pl
Loading...