Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Serdecznie dziękujemy za każda złotówkę przekazaną na leczenie Kajtusia. Kajtuś znalazł dom stały.
Przeżył kilka lat. Odszedl w 2019 roku. 😪
Jestem Kajtuś - tak nazwały mnie ciotki ze Stowarzyszenia. Mam 3 miesiące i strasznie się pochorowałem. Zaczęło się od małej nadżerki na języku, który bolał niemiłosiernie. A jak bolał, to nie jadłem. Gdy nie jadłem, to okropnie podupadłem. Chudy jestem strasznie. Ciotki zabrały mnie do szpitala. Okazuje się, że nie jest dobrze…
Miłe doktorki powiedziały im, że mam kaliciwirozę i panleukopenię. Dla takiego małego Kajtka jak ja to podobno wyrok. Nie jem, nie piję, nie mogę się ruszyć. Tyłeczek mnie boli, bo mam biegunkę. Ciocie mnie nie opuszczają, lekarze opiekują się mną jak jakimś małym bobasem.
Dostaję kroplówki, leki, surowicę, a ciocie przychodzą i mi śpiewają. Cały dzień leżę i czekam na poprawę. Mówią, że będę tu długo… Może nawet miesiąc. Od wczoraj czuję się jakby lepiej, podnoszę głowę i z niecierpliwością czekam na odwiedziny.
Martwię się tylko o ciotki. One już wiedzą, że moje leczenie będzie kosztowało majątek, a nie mają ani grosza. Tak sobie myślę, ja, Kajtuś, że może Wy pomożecie?
Nasz mały, kochany Kajtek walczy z godziny na godzinę o cud. Już teraz weterynarze nie mogą uwierzyć w to, że żyje. Kajtkowe leczenie w klinice to koszt, z jakim nie damy sobie rady. Może sięgnąć nawet 2000 zł, a to dla naszego małego Stowarzyszenia kwota astronomiczna. Pomóżcie spełnić nasz i Kajtka cud. Dołóżcie się do leczenia. Bardzo prosimy!