Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Niedawno uratowany przez Was Kamilek przyjechał już do nas. I okazało się że to nie Kamilek tylko Kamilka, dziewczynka.
Ma bardzo przerośnięte i bolące kopytka i trzeba będzie do niej szybko wezwać kowala. Na dniu otwartym jej kopytka powinny być już w dużo lepszym stanie.
Jeśli odwiedzicie nas w najbliższą sobotę na dniu otwartym, będziecie mogli poznać Kamilę osobiście. Zapraszam Was serdecznie. A wszystkim, którzy pomogli w uratowaniu Kamilki dziękuję z całego serca.
W brudnej, cuchnącej odchodami zwierząt oborze u handlarza koni rzeźnych stoi Kamilek. Stoi bez ruchu w najdalszym kącie i patrzy w pokrytą grzybem ścianę.
W jego spojrzeniu jest tyle smutku, tyle rezygnacji, że nie jestem w stanie opisać tego słowami. Nie wiem, czy widziałem kiedykolwiek kucyka o tak smutnym spojrzeniu. Kamilek wygląda, jakby płakał. A może płacze naprawdę? Handlarz mówi, że Kamilek stoi w ten sposób już od wczoraj, od chwili, kiedy go przywieźli. Pytam, czy wie, dlaczego właściciel sprzedał go na rzeź, ale handlarz tylko wzrusza ramionami i wskazuje głową na Kamilka – Mówił tylko, że ten kuc do niczego się nie nadaje. A widzisz pan, jak on wygląda? Do czego to się nada?
Tak, widzę. Widzę przerośnięte, wykręcone kopyta, które od lat nie widziały kowala. Widzę wykręcone z tego powodu nogi, zniekształcone, z naciągniętymi ścięgnami i na pewno sprawiające ból przy każdym kroku. Widzę lata zaniedbań, które doprowadziły to szlachetne zwierzę do takiego stanu.
I teraz właściciel, zdziwiony tym, że Kamilek do niczego się już nie nadaje, sprzedaje go do rzeźni?!
Podchodzę do Kamilka, kucam i głaszczę go delikatnie po szyi. Kucyk nie reaguje, nie porusza się, nie spogląda w moją stronę. Wygląda, jakby całkiem stracił nadzieję i wolę życia. Nie wiem, w jakich warunkach by trzymany, ale patrząc na jego biedne, wykrzywione nogi myślę, że jego cierpienie zaczęło się już dużo wcześniej, zanim trafił do handlarza. Być może od dawna nie widział światła dnia, bo kiedy handlarz wychodził z obory i otworzył szeroko drzwi, Kamilek zamknął oczy, tak bardzo raziło go światło. Otworzył je dopiero, kiedy wstałem i przymknąłem drzwi z powrotem.
I ten biedny, od dawna cierpiący kucyk ma zakończyć swoje życie w jeszcze większym cierpieniu już jutro. Jutro rano przyjeżdża po niego transport. Jutro Kamilek zostanie zabity w rzeźni. Mamy tylko jedną szansę, żeby go uratować. Jeśli dziś wpłacę handlarzowi 900 złotych zaliczki, odwoła jutrzejszy transport. A na resztę pieniędzy za życie Kamilka poczeka kilka dni.
Bardzo proszę, pomóżcie. Spróbujmy razem ocalić Kamilka.
W kwotę wliczony jest wykup, transport, diagnostyka i weterynarz oraz kowal i miesiąc utrzymania.
Jeśli masz jakieś pytania, zadzwoń Marek: (+48) 502 064 387.
Zobacz więcej na www.razemdlazwierząt.pl
Loading...