Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Dziękujemy za wsparcie tym, którzy pomogli. Niestety po raz kolejny okazuje się, że problem kastracji, tak ważny dla kotów, okazuje się mało ważny dla ludzi - oczywiście do czasu, kiedy problem nie pojawi się u nich.
Zamykamy zbiórkę, bo cały czas napływają nam zgłoszenia nowych kotów, a finansów niestety brak.
W ramach zbiórki wykastrowaliśmy 9 kotek i 1 kocurka. Dokumentacja załączona jest w zbiórce. Koszt całości, wraz z odpchleniem i odrobaczeniem przekroczył 3000zł. Z darowizn na zbiórkę otrzymaliśmy 2350zł, z czego połowa tej kwoty to wpłaty z bazarków zrobionych przez naszych prywatnych wolontariuszy. Pozostałą kwotę pokryliśmy z funduszy z 1,5%.
Jeszcze raz dziękujemy wszystkim którzy wsparli naszą akcję.
10 lipca na jednej z naszych grup wolontariackich pojawiła się prośba o pomoc. Pod Brzeskiem przy autostradzie, ktoś wyrzucił kociaki. Ile ich było, nie wie nikt. Zostały wypatrzone z autobusu.
Cudowna ekipa lokalnych wolontariuszy pojechała na miejsce. Zlokalizowali 2 kotki. Niestety były tak przerażone, że udało się zabezpieczyć tylko jednego i tylko dzięki temu, że wszedł na drzewo. Kolejnego dnia wrócili tam szukać pozostałych.
Ta sytuacja po raz kolejny uświadamia nam, jak bardzo potrzebne są akcje kastracji. Już nie raz zastanawialiśmy się, jak to ugryźć. My, jako niedotowana fundacja nie mamy na to środków, jeśli nie zrobimy zbiórki. Niestety boleśnie przekonaliśmy się już nie raz, że zbiórki na kastracje nie cieszą się powodzeniem. Dlaczego? Nie umiemy sobie na to pytanie odpowiedzieć. Przecież kastracja to jedyna humanitarna metoda zapobiegania bezdomności. Zarówno wśród kotów wolnożyjących, bezdomnych jak i właścicielskich.
Takich zgłoszeń o porzuconych kociętach o tej porze roku mamy multum. I nie ma już sensu pisać - ludzie opamiętajcie się, bo ten, który rozmnaża i porzuca, raczej tego wpisu nie zobaczy. Tylko w czerwcu wydaliśmy ponad 4 tysiące na kastracje kotów bezdomnych. Również na kastracje wolnożyjących kotów z terenu Rzeszowa, bo zabrakło już pieniędzy z budżetu miasta na kolejne zabiegi.
Te 4 tysiące to dla nas ogromna suma, ale wiemy, że cel słuszny. Bo nam niepotrzebne lokaty na koncie, kiedy wkoło rozgrywa się koci dramat. Kochani, musimy działać. Żeby takich podrzutków było jak najmniej.
Kasy stricte na kastracje nie mamy. Ale ponownie zrobimy zbiórkę. Może tym razem się uda. Każde uzbierane 350 zł to kastracja z odrobaczeniem i odpchleniem 1 kotki.
Zostało nam też troszkę funduszy z akcji skarbonkowej na koci szpitalik. Na szpitalik nie udało się zebrać, bo nie wygraliśmy w konkursie. Za połowę uzbieranej do skarbonki kwoty spłaciliśmy długi w lecznicach (jeśli ktoś śledzi losy fundacji, to wie, że w kocim sezonie, miesięcznie na opiekę weterynaryjną wydajemy średnio 20 tysięcy zł). Część pieniędzy poszła za zakup wyposażenia do wyłapywania i zabezpieczania zwierząt, część na sprzęt, który pozwala nam więcej rzeczy robić w domach (np. wlewy) i w ten sposób minimalizować koszty.
Zostało niewiele, ale na początek wystarczy. Zacznijmy działać już dziś. Akcja kierowana jest w szczególności do gmin wiejskich - tam gdzie gminy nie finansują zabiegów kastracji. Gdzie ich budżet roczny na opiekę nad zwierzętami to np. 2500 zł na cały rok. Sprawdźcie na stronach gmin - tak właśnie jest.
Jeśli ktoś chce wykastrować kotkę ze wsi lub uda mu się kogoś namówić na kastrację, dzwońcie. Być może będziemy prosić o pomoc w transporcie, ale liczymy na to, że się wszystko uda. Że wspólnie powstrzymamy choć trochę kocią bezdomność.
Pamiętajcie o jednym - środki na kastrację uzależnione będą od losów tej zbiórki. Każdą wykonaną kastrację postaramy się dokumentować.
Zróbmy wszystko, żeby zmienić świat, choć dla tej niewielkiej gromady kotów...
Loading...