Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Błagamy o wsparcie dla Kinga! Oka już nie dało się uratować, ale jego życie możemy!
Kinga pomimo wielu prób nie udało się namierzyć, choć wolontariuszki Pomorskiego Kociego Domu Tymczasowego słyszały o nim dawno, kiedy był jeszcze zdrowy. Pojawił się kilka dni temu. Wolontariuszki zaalarmował telefon karmicielki. Błaganie o pomoc. King umiera. Niewiele mijało się to z prawdą. Stan jest tragiczny.
To, co widać na zdjęciach, to czubek góry lodowej. Oko na wierzchu to tylko nieznaczna część problemu. Za gałką oczną ogromny ropień w głąb głowy. Przetoka. Ropa zza oka lała się dziurą w dziąśle. Rany, nadżerki, luźny ząb. King w takim stanie chodził, jadł, próbował przetrwać. Ból musiał być niewyobrażalny. Kto mu to zrobił? Inny kot? Człowiek? Wet stwierdził jednoznacznie: początkiem wszystkiego był uraz mechaniczny, niczego więcej dziś już się nie dowiemy.
King jest łagodnym kocurem, miziakiem. Jak tylko zorientuje się, że człowiek jest mu przychylny, pomimo swojego stanu, bólu, próbuje się łasić, strzelać baranki, ugniatać. Wdzięczy się, chce kontaktu, pragnie dotyku i ludzkiego ciepła. Nadstawia chorą główkę do głaskania.
W sobotę King natychmiast pojechał do weterynarza, od razu podano leki. Dziś kocur ma za sobą zabieg. Siły powoli wracają, ale ciągle jest ryzyko sepsy, zagrożenia życia. Dwa silne antybiotyki, kroplówki, ciągła opieka wet. King walczy.
Prosimy, pomóżcie go ratować. Prosimy o wsparcie w opłaceniu faktur za zabieg, za leki, kroplówki, za szpital. Kinga czekają jeszcze minimum dwa tygodnie w szpitaliku. Intensywne leczenie. Wolontariusze i weterynarze wierzą, że z tego wyjdzie. Jest niesamowicie dzielny.
Nie ma funduszy, ani na weterynarza, ani na szpital, ani nawet na żwir i karmę. Co z Kingiem po leczeniu? Ma wrócić na ulicę - ten miziak, biedak, jednooczek? Nie ma funduszy na hotel. Błagamy o pomoc!
Loading...