Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Kochani, kanapowa Kitka w końcu na swojej kanapie :-) Kocica znalazła swoje miejsce i ludzi na zawsze. Bez problemu odnalazła się w nowym miejscu, koce, łóżka i człowieka okupuje od początku. Jak na prawdziwego kota przystało o 4.00 rano organizuje pobudkę, bo przecież mdleje z głodu – bez miseczki z mokrą karmą nie da się żyć ;-) Kitka ma fantastycznych opiekunów – czułych, kochających. Jest rozpieszcza i bezpieczna. Bardzo dziękujemy za wsparcie :-)
Kitka trafiła do nas dwa lata temu. W związku z przeprowadzką opiekunów miała trafić na ulicę. Domowy, nakolankowy kot, przyzwyczajony do przytulania i opieki miał „sobie radzić”. Miała zostać na podwórku, jak stare meble wystawione przy śmietniku.
Zabrałyśmy Kitkę. Okazało się, że jest chora. Wyleczyłyśmy. Potrzebowała domu tymczasowego. Znalazło się. Znalazł się też dom stały. Niestety, Kitka nie dogadała się z rezydentką i wróciła do nas.
Ma za sobą dwa lata tułaczki, teraz „mieszka” w lecznicy. Szukamy intensywnie domu, jednak lasu rąk i kolejki po zwykłą, kilkuletnią buraskę - jedynaczkę, która ze względu na wcześniejsze problemy zdrowotne powinna wcinać karmę weterynaryjną - po prostu nie ma. Kotka ma cudowny charakter. Uwielbia człowieka, wspólne kanapowanie i mizianki. Wtula się w opiekuna z ogromna siłą i mruczy. Wystawia brzucho do głaskania i pedałuje łapkami. Jest łagodna, spokojna. Koci ideał. Wierzymy, że i na nią czeka gdzieś jeszcze ten jedyny, wspaniały, bezpieczny dom na zawsze.
Kitka czeka. Będziemy się nią opiekować, tak długo jak będzie trzeba. Prosimy o pomoc. Nie mamy funduszy, by jej pomagać. By opłacić jej pobyt, niskobiałkową karmę i badania kontrolne. Kocica jest zdrowa, jednak przy stresie na jaki była narażona – schudła. Konieczne było sprawdzenie wyników. Prosimy, pochylcie się nad losem tej buraski. Ma wszystko, co jesteśmy jej w stanie na ten moment dać. Najwygodniejszą miejscówkę w lecznicy, kanapę w socjalnym i ręce do głaskania. Prosimy o wsparcie finansowe. Każdy miesiąc pobytu Kitki pod naszą opieką to kilkaset złotych.
Gdyby nie Wasza dotychczasowa pomoc i wspieranie naszej społecznej pracy, Kitka pewnie umarłaby dawno na ulicy. Już dwa lata temu bez weta odeszłaby z powodu zapalenia wątroby. Cichutko, samotnie, w krzakach. Udało się ją uratować. Jednak czasami droga do nowego domu jest dłuższa niż byśmy chcieli. Kitka ciągle Was i nas potrzebuje.
Loading...