Ostatnie godziny na ratunek Klarci z maleństwem. Nie wiem czy zdążymy… Jeśli nie, jutro pojadą na ubój! POMOCY!

Closed
Supported by 92 people
3 567 zł (63,69%)
Adopcje

Started: 13 November 2024

Ends: 14 November 2024

Hour: 23:59

Thank you for your support - every penny counts.
Together we have great power!
As soon as we receive the result of the action, we will post it on the site.

„Pani Moniko, pani mi tu scen nie robi. Ja nie kupuję, żeby hodować, tylko aby na mięso sprzedawać. Wiadomo, że żyć muszę, zarabiać, dzieci nakarmić, a te konie co? Nie ma klienta, to trzeba wywozić na mięso, przecież każdy musi z czegoś żyć. Nie sprzedam pani, bo nie mam czasu czekać na pieniądze, na rzeźnie rano wiozę”.

Kochani, jest tragedia. Tragedia! Wczoraj wieczorem byłam u handlarza się rozliczyć, wtedy na podwórze wjechał samochód i wyciągnięto z niego klacz ze źrebaczkiem. Dałam jej na imię Klara, zrobiłam kilka zdjęć, ale handlarz się denerwował i musiałam schować telefon. Powiązane linami, jedno przy drugim aż się trzęsły ze strachu na tych swoich małych nóżkach. One tak strasznie się bały, że aż nie chciały się ruszyć z miejsca. Siłą je ciągali i szarpali, ale nie chciały iść i uwiązali w końcu do ogrodzenia. Handlarz z pomagierami uznał, że przenocują na dworze, a rano załadunek i wywóz.

To kucyki, mama z kilkumiesięcznym dzieckiem, nawet nie wiem, czy maluszek to dziewczynka, czy chłopczyk. Nie chciałam podchodzić i jeszcze bardziej ich stresować. Widziałam, jakie były przerażone, jak ich chrapki szybko pracowały ze zdenerwowania. Jak to maleństwo usiłowało się schować albo uciec, a mama nie mogła go sama ochronić, choć widać było, że bardzo się o swoje dziecko boi.

Prosiłam i błagałam handlarza, by dał mi kilka dni, ale nie chciał się zgodzić, kazał mi jechać do domu. Byłam załamana, bo nie udało mi się nic ustalić. Nie spałam całą noc, myśląc, co zrobić, ale jak rano zadzwoniłam kilka razy, on już nawet nie odbierał ode mnie telefonów… Myślałam, że je zabili.

Teraz zadzwonił i powiedział, że nie weszły mu na samochód. Nie zmieściły się, bo za dużo koni było i kazał przywieźć sobie 1400 zł zaliczki, wtedy poczeka na spłatę reszty. Prosiłam, żeby dał mi czas do jutra, ale nie zgodził się. Krzyknął tylko, że zawracam mu głowę i jak nie dam zaliczki, to on je wywiezie i się rozłączył.

Kochani, jestem załamana. Myślałam, że nie ma dla nich już ratunku, a teraz gdy jest minimalna szansa na życie dla Klarci i jej maleństwa, okazuje się, że nie mam dość czasu, by zebrać zaliczkę. Proszę Was z całego serca i ze wszystkich sił, wyślijcie Klarcie i maleństwo do znajomych, do przyjaciół. Może ktoś zechce je wesprzeć. Może znajdą się osoby, które zechcą im podarować po kilka złotych i jakoś tę zaliczkę zbierzemy. Proszę, ratujmy je, choć się postarajmy. To dla nich jedyna nadzieja.

Monika

Chętnie odpowiem na pytania:
Adopcje - 666 220 540
Ogólne - 570 666 540
fundacja@konikimoniki.org.pl

Dziękuję za pomoc. 

Zbiórka obejmuje wykup, transport, koszt diagnostyki, leczenia, wizyty kowala oraz zakup paszy i suplementów.

Zobacz więcej na www.konikimoniki.org.pl

Supporters

Loading...

Organiser
3 actual causes
401 ended causes
Supported by 92 people
3 567 zł (63,69%)
Adopcje