Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Taka bieda wróciła z wolontariuszką Pomorskiego Kociego Domu Tymczasowego (Fundacja Viva!) z majowego długiego weekendu. Kostek siedział na środku asfaltowej drogi w Kościerzynie. Przeraźliwie chudy, zagilany, wrzeszczący na widok człowieka wniebogłosy. Miauczał, przyszedł do wysypanej karmy, ale nie jadł. Nie miał zupełnie węchu. Już był szkieletem, umarłby tam wkrótce śmiercią głodową. Wolontariuszka zabrała go do wynajętego domku. Przez kilka dni karmiła go butelką, bo sam nie był w stanie jeść.
Kostek okazał się przemiłym przylepą. Sam wchodził na kolana, właściwie wpełzał, bo na więcej nie miał sił. Jak już pożarł całą butlę pokarmu, zasypiał wyciągnięty i mruczący. Cierpiał, ledwo podnosił się na łapkach, ale wspinał się na ludzkie ramię, nadal bardzo chce się przytulać. W polowych warunkach, w środku lasu, otrzymał pierwszą pomoc, antybiotyk i butelkę. Teraz bardzo potrzebuje opieki weterynarza i Waszej pomocy. Ciężko oddycha, kicha, spójrzcie jak wyglądają oczy - wymagają leczenia. Ma około 9 miesięcy, wygląda jak mały kociak. Ma długie nogi - poza tym szkielet. W sensie dosłownym: skóra i kość. Nie da się powiedzieć, że jest drobniutki. Jest zagłodzony. Za kilka dni by nie żył.
Potrzebne są środki, by opłacić tabletki, zastrzyki, maści i krople, badania krwi, dobrą karmę, suplementy, które wyrównają anemię, szpitalik, a za jakiś czas - kastrację.
Bardzo potrzebujemy Waszego wsparcia! Wolontariuszka nie ma pieniędzy, by ratować Kostka. Chce i obiecuje zadbać o tę przylepę – wyleczyć, odkarmić, znaleźć najlepszy dom. Bez Was nie da rady. Prosimy o wpłaty dla Kostka.
Loading...