Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Dziękujemy za wsparcie dla tych kotów, bo choć nie udało sie uzbierać pełnej kwoty to wystarczyło na jedzonko i pokrycie badań oraz testów.
Wszystkie kotki znalazły nowe domy :)
„A gdyby tak rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady” – to hasło za sprawą mediów zna już chyba każdy z nas. Dlaczego Bieszczady? To miejsce spokojne, zaciszne, z dala od zgiełku ulic i problemów dnia codziennego. Wielu jedzie tam by odpocząć, poukładać w głowie wszystkie nie ułożone myśli.
Choć wielu z nas szuka spokoju i ucieczki od problemów właśnie tam, kocie troski i problemy czy to w Bieszczadach czy w centralnej Polsce nadal pozostają te same… Niestety, tak jak na próżno szukać w dzikich bieszczadzkich lasach zakładów przemysłowych i wielkopowierzchniowych hipermarketów, tak też niewiele jest w tej okolicy miejsc, w których na pomoc mogą liczyć nasi koci przyjaciele.
I tak jak chyba wszędzie, pośród ludzi totalnie obojętnych na kocie cierpienie znajdzie się ktoś, kto z całych sił będzie próbował odmienić ich los... Czasem jednak i na tę pomoc brak środków i zaplecza.
Jakiś czas temu do pewnej kobiety, która od dawna stara się pomagać okolicznym kotom, ktoś podrzucił kocicę. Podrzucił nie bez powodu, kotka urodziła 4 urocze kocięta. W domu nie było już dla nich miejsca, kobieta urządziła im więc schronienie w ogrodzie i starała się jak umiała nimi zaopiekować.
Zwróciła się także o pomoc do pobliskiego schroniska, ale z powodu braku miejsca odmówiono jej przyjęcia kociaków. Nikt z osób prywatnych także nie chciał jej wesprzeć. Schronienie w ogrodzie i codzienne dokarmianie okazało się niewystarczającą pomocą.
Coraz dłuższe i chłodniejsze noce i kilka deszczowych dni spowodowało, że kocięta rozchorowały się. Ich oczka z dnia na dzień były coraz bardziej zaropiałe, a noski zakatarzone. Kobieta, wiedząc, że nie podoła opiece nad chorymi maluchami po raz kolejny postanowiła uparcie szukać dla nich pomocy.
Jej upór doprowadził ją, aż do oddalonego o 120 km Rzeszowa, do Fundacji Felineus. My znając od lat problemy bieszczadzkich kociaków zgodziliśmy się pomóc.
Tym sposobem kilka dni temu zawitała do nas gromadka czterech około 3-miesięcznych kociaków z kocim katarem. Wszystkie wymagają długiego i kosztownego leczenia, a także podstawowej opieki w postaci dobrej karmy i żwirku. W przyszłości maluchy czeka również odrobaczenie oraz pakiet szczepień. Obiecaliśmy także pomoc w sterylizacji kociej mamy.
Bela, Bony, Beza i Bazyl mimo choroby są bardzo wesołe i rozbrykane. Wierzymy, że gdy tylko wyzdrowieją znajdą nowe domy, gdzie czekać na nie będzie ciepły kocyk, pełna miseczka i ludzkie dłonie, które delikatnie pogłaszczą kocie futerka. Zanim jednak wyprawimy je w podróż ich życia musimy je wyleczyć. Musimy wydać kolejne pieniądze, których nie mamy.
Z tym problemem zgłaszamy się do Was, nasi kochani przyjaciele. Prosimy o każdą złotóweczkę, każdego SMS-a dla naszych małych podopiecznych. Podarujmy im wspólnie lepsze jutro.
Loading...