Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Na początek niespodzianka – podczas jednej z kontroli okazało się, że mamy nie Hyzia, Dyzia i Zyzia, a Hyzia, Dyzia i… Zuzię. :)
Kociaki dzielnie znosiły wszystkie zabiegi wokół nich. Zakraplanie oczu i szczypiące zastrzyki. Dzielne kociaki, choć doświadczone chorobą, nie straciły nic ze swojej radości. Infekcja jednak nie odpuszczała – pod koniec lipca wdrożono im bardzo mocny antybiotyk, który dostają nadal. Terapia trwa, ale widać poprawę. Kociaki są już w stanie widzieć, prawie opanowaliśmy ropienie oczu. Zerkają więc zaciekawione, z czym teraz idzie do nich opiekunka. Z niedobrym lekiem czy jakimś przysmakiem? Uwielbiają zabawę, psoty i harce. Budzą opiekunkę w nocy skakaniem po głowie. Ale to nic – jest szczęśliwa, że mają siłę na takie galopady. Już niedługo będą mogły wyruszyć do swoich nowych domów – a to wszystko dzięki Wam! Bardzo dziękujemy za wsparcie!
Hyzio, Dyzio i Zyzio to trzy maleńkie kociaki, których los nie wzruszył żadnej dorosłej osoby… Przez kilka dni koczowały jak śmieci na chodniku. Omijane przez ludzi, nie zauważane, nie obdażone nawet jednym litościwym spojrzeniem.
Losem kociąt zainteresowało się dopiero dziecko. Dwunastoletnia dziewczynka zadała sobie trud poszukania pomocy w Internecie i tak znalazła telefon do wolontariuszki Fundacji Viva z grupy lokalnej Pomorski Koci Dom Tymczasowy. Słowa, które padły w telefonie były równie wstrząsające co proste, dzieci bowiem opisują rzeczywistość dokładnie tak jak ją widzą. Dziewczynka powiedziała: „są malutkie, okropnie chore. Plują ropą...”.
Oczywiście miała rację – kociaki mają ropę wszędzie – w oczach, noskach, skleja pyszczki. Te kocięta umierały na ulicy, pośród mijających je codziennie ludzi..
Zostały złapane i przywiezione do mieszkania wolontariuszki PKDT. Kiedy myła im pyszczki, aby sprawdzić, czy pod zaschniętą skorupą mają jeszcze oczy, buchnęła fala odrażającego smrodu i zaczęła wypływać ropa, mnóstwo ropy. Kilka razy dziennie muszą mieć czyszczone pyszczki, by mogły widzieć i oddychać. Od tej chwili trwa ostra walka o życie Hyzia, Dyzia i Zyzia. Mają ostrą infekcję dróg oddechowych, noski zatykają im się tak, że przy czyszczeniu wylatuje ropa z krwią, oczy są w strasznym stanie.
Najgorzej jest z Dyziem, któremu pojawiają się już zrosty wewnątrz powieki i musimy działać mocnymi lekami. Antybiotyk trzykrotnie został zmieniony na mocniejszy, bo kociakom nie poprawiało się. Na tę chwilę dostają codziennie zastrzyki, które kosztują 30-40 zł w zależności od wagi kota (każdy dzień leczenia kosztuje łącznie 100 zł!), witaminy, środki immunostymulujące, są karmione dobrą karmą i royal canin convalescence instant, aby miały siłę zwalczyć chorobę.
Mimo takiego startu, kociaki są naprawdę cudowne, rozbrykane, wspinają się po nogawkach spodni i moszczą na kolanach. Po wyzdrowieniu sprawią nowemu opiekunowi wiele radości, ale najpierw musimy postawić je na nogi – prosimy Was o pomoc w tym!
One siedziały na chodniku. Widać je było, ludzie musieli je omijać, żeby nie wdepnąć. I nikt się nad nimi nie pochylił poza dziećmi. Udowodnijmy wspólnie, że jesteśmy w stanie podarować im nowe, lepsze życie – bardzo prosimy!!!
Loading...