Głośne piski na środku pola

Wczoraj wieczorem do naszego Domu Tymczasowego trafiły cztery maleńkie kociaki.

W bezlitosnej ciszy wiejskiego pola, wśród cykad i świerszczy, pewni ludzie odkryli popiskujące kociątka, które leżały w zaroślach. Zmartwili się, ponieważ maluchy były same, a jedno z nich miało mocno zaropiałe oczy. Przemyli mu oczka przegotowaną wodą, postawili obok miskę z jedzeniem i wodą, mając nadzieję, że mama wróci po swoje dzieci.

Cierpliwie czekali, co kilka godzin sprawdzając sytuację, ale minęła doba, kocięta zaczynały wyglądać coraz gorzej i krzyczały z głodu. Zostawienie ich tam dłużej zagrażało ich życiu, a brak opieki matki był coraz bardziej widoczny. Po tak długiej nieobecności trzeba było założyć, że kotka już nie żyje.

Ludzie ci zabrali kocięta, kupili specjalne mleko, dogrzali ich ciałka, ale na drugi dzień mieli zaplanowany urlop i nie wiedzieli, co z nimi zrobić.

Kociaki trafiły do naszego Domu Tymczasowego, gdzie będziemy się nimi opiekować z całych sił. Ich jedynym ratunkiem jest karmienie butelką ze specjalistycznym mlekiem co 2-3 godziny, masaż brzuszków, aby mogły załatwić swoje potrzeby, oraz zapewnienie im odpowiedniego ciepła. Ilość pracy przy czwórce niemowląt jest ogromna, ale dla tych małych istotek jesteśmy gotowi na wszystko.

Jednak w tym miocie jest jeden szczególnie słabszy maluch. Jego oczy są zaropiałe, nie ma odruchu ssania z butelki. Prawdopodobnie będziemy musieli karmić go sondą. Najbliższe dni będą decydujące, ale zrobimy wszystko, co w naszej mocy, żeby go ocalić.

Prosimy o wsparcie, które pomoże nam w walce o życie tych kociaków. Każda złotówka jest na wagę złota, a każda wpłata przybliża nas do ratowania tych maleństw. Musimy opłacić codzienne wizyty u weterynarzy, leki, oraz specjalistyczne karmienie. Kocięta są słabe, chude i mają koci katar, a ten najsłabszy potrzebuje specjalistycznej opieki.

Wspólnie możemy sprawić, że te biedne stworzonka dostaną szansę na przeżycie. Dajmy im ją. Dziękujemy z całego serca za każdą pomoc.