Kociaki z działek - czekały na pomoc prawie 2 miesiące 🙁

Nie jesteśmy w stanie pomóc wszystkim. Nie jesteśmy w stanie pomóc od razu. Nie jesteśmy z gumy. O stanie finansowym to lepiej nie wspominać...

Musimy robić stałą selekcję, które koty dadzą sobie jeszcze chwilę radę, a które wymagają pomocy natychmiast. Na pewno nie odmawiamy pomocy. Choć czasami ludzie nie chcą przyjąć innej pomocy niż zabranie problemu z oczu. Najczęściej z krzykiem. W przypadku tych kotów było inaczej. 

Gosia w poprzednich latach wykastrowała koty przychodzące na jej działkę rekreacyjną. Ale jak to na działkach, wciąż pojawiają się nowe. Przyszła nowa kotka z kociakami. Najpierw dwoma, potem pojawił się trzeci. 

Na miejsce w kociarni trzeba było długo poczekać, bo pojawiały się wciąż pilniejsze przypadki. To nigdy nie są łatwe decyzje. 

Przez ten czas Gosia cały czas przyjeżdżała na działkę dokarmiać kotkę z maluchami. Postawiła także dla nich budkę. Gdy zwolniła się nam klatka, to sama je odłapała w klatki-łapki i sama je do nas przywiozła. Bez żadnych roszczeń i żądań, zadowolona, że koty otrzymają pomoc i spędzą już zimę w cieple. Tak powinna właśnie wyglądać współpraca. 🙂

Niestety maluchy mają początek kociego kataru, kotka również. Całe stado jest jeszcze nieco wystraszone. Kotka po wyleczeniu i kastracji wróci w miejsce bytowania. Jest zbyt nieoswojona na życie w dużym stadzie w kociarni. Maluchom będziemy szukać domów. 

Póki co są odpchlone. Po leczeniu kataru czeka je odrobaczenie i szczepienie, a kotkę kastracja. Zbieramy na leczenie, utrzymanie i późniejszą profilaktykę. Dziękujemy za pomoc!