Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Topik i Topcia ogromnie dziękują za pomoc!
Maluszki meldują, że są już zdrowe, zaszczepione, odrobaczone i gotowe na podróż do nowego domu. Dzięki waszej pomocy kolejny raz udało się ocalić kocie życie.
To będzie krótka historia, bo kiedy trwa walka o życie nie ma czasu na długie opowieści. To będzie historia o ludzkiej bezduszności i bezmyślności… po raz kolejny…
Godzina tuż przed 6 rano. Domownicy w jednym z naszych domów tymczasowych w biegu zbierają się do pracy, jak większość z nas w środku tygodnia. Klucze są, portfel jest, kanapki spakowane, można wkładać buty i wychodzić. Jednak tuż po otwarciu drzwi odkrywają tajemniczą paczkę, która leży na schodach przed wejściem do domu. Nie ma na niej adresu, ani żadnej adnotacji. Skrzętnie obwiązana lnianym sznurkiem, zapakowana niczym dziwny prezent. Czy ktoś zrobił sobie głupi żart? Może podrzucił śmieci?
Bo chyba raczej nie bombę… Kiedy jeden z domowników próbuje zaglądnąć do tajemniczej przesyłki, tekturowa paczka „zaczyna miauczeć”. Po rozpakowaniu „prezentu” okazuje się, że są nim dwa malutkie kociaki. Wtulają się w siebie i żałośnie płaczą, prawdopodobnie za matką, od której ktoś bezlitośnie je odłączył. Dalej z ust naszej wolontariuszki i jej rodziny pada wiązanka słów, których nie zacytujemy… Możecie sobie jednak wyobrazić naszą frustracje i bezsilność wobec ludzkiej głupoty…
Kocięta zostają oczywiście zabezpieczone w domu tymczasowym, pod który zostały podrzucone, jednak drżymy z niepewności. Koty zostały podrzucone pod dom tymczasowy, w którym nie tak dawno walczyliśmy z panleukopenią. Mimo dezynfekcji i ozonowania nigdy nie mamy pewności czy wirus nie pozostał. Dlatego do tego tymczasu trafiały w ostatnim czasie wyłącznie koty zaszczepione, był on wyłączony z przyjęć maluchów. Podrzucający kocie malce nie dał nam jednak wyboru; nie mieliśmy innego miejsca, w którym moglibyśmy je zabezpieczyć, nie było także czasu na to, by go szukać, bo kocięta nie mogły przecież zostać w pudełku na schodach.
Maluszki zostały zabezpieczone surowicą, a my modliliśmy się by nie zachorowały. Niestety nasze modły na niewiele się zdały. Kilka dni później jeden z malców zaczął gorączkować i tracić apetyt. Kociak słabł z godziny na godzinę. Z racji wolnego od pracy dnia jedynym wyjściem pozostało zawiezienie go do dyżurowej lecznicy.
Na wizytę trafiły oba kociaki, choć drugi z malców nie miał jeszcze tak silnych objawów. I dobrze, że pojechały oba, bo wykonany w lecznicy test szybko odarł nas ze złudzeń. Na pasku w ciągu kilku sekund pojawiły się dwie kreski, które jasno stawiały diagnozę – PANLEUKOPENIA. Lekarze bez chwili zastanowienia podjęli decyzję o hospitalizacji obu zaledwie 6-tygodniowych kociaków.
I tym sposobem rozpoczęliśmy kolejną heroiczną walkę o kocie życie. Walkę ogromnie trudną i niestety ogromnie kosztowną. Doba hospitalizacji w całodobowej lecznicy z izolatką to koszt w granicach 150-300 zł za jednego kota. Kocięta będą musiały tam pozostać co najmniej przez kilka kolejnych dni, bowiem u takich maluchów każde nagłe pogorszenie stanu zdrowia może w ciągu kilkunastu minut zakończyć się śmiercią. Dlatego całodobowa szpitalna opieka to teraz ich jedyna szansa na życie.
Ten, kto podrzucił malce pod nasz dom tymczasowy zapewne myśli teraz, że zrobił dobrze, bo zapewnił im lepsze życie. On ma czyste sumienie. W rzeczywistości jednak skazał kociaki na ciężką chorobę, a być może i śmierć. Bo choć kociaki mogły być nosicielami planeukopenii, niestety z dużym prawdopodobieństwem mogły się zarazić nią u nas. Cóż, dla niektórych ważniejsze jest jednak czyste sumienie, gdy w niedzielne południe biją kościelne dzwony…
Ile jeszcze będzie takich historii? Ile wylanych łez i nieprzespanych nocy? Jak długo jeszcze damy radę pomagać? O tej porze roku, gdzie niemal na każdym rogu stykamy się z kocim cierpieniem i stajemy oko w oko ze śmiercią, takie pytania dręczą nas najbardziej. Czy uratujemy te dwa kocie maluszki? Czy stać nas będzie, by pomagać dalej?
Tak naprawdę ich los jest nie tylko w naszych, lecz także w Waszych rękach, bo bez Waszego wsparcia nie byłoby nas już dawno. Dlatego ten kolejny raz prosimy o pomoc, wierząc że z Wami znów uda się ocalić kocie życie.
Loading...