Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Trudna walka o koteczka... maluch spędził w szpitaliku tydzień, a gdy myślałyśmy, że już będzie dobrze dopadł go zmutowany kalciwirus... w tym roku ma on chyba wyższa śmiertelność niż panleukopenia...
Niestety nie udało się uratować tego umęczonego kociaka... choć naprawdę i Pani doktor Milena, i maluch walczył dwa tygodnie...
Dziękujemy Wam za wplaty, bo nie mamy długu... zostało tylko złamane serce i złość na tego, który zgotowal mu ten los...
Wczorajsza historia kociaka to przykład na to, że jak kociak zniknie, to nie oznacza, że ktoś pomógł... napisała do nas Pani - kierowca autobusu, że na pętli autobusowej jest bardzo chory kociak i że nie może go zabezpieczyć, bo jest w pracy.
Pojechała Ewa szukać kociaka - nie znalazła go mimo poszukiwań. Po południu napisał do nas Pan Daniel, który znalazł kociaka pod sklepem monopolowym z drugiej strony miasta - jak się okazało ten sam kociak, który wcześniej był na pętli.
Oczywiście malutka - bo to koteczka została przez nas zabrana do weterynarza. Jak sami się domyślacie ktoś zabrał z pętli malutką, ale zamiast pomóc, to wyrzucił na drugim końcu miasta... ręce opadają po prostu. Ten kociak jest w gabinecie weterynaryjnym, potrzebuje leczenia, na pewno czeka go amputacja oka, nie wiemy jak z drugim.
Bardzo prosimy o wsparcie w leczeniu. To sprawa życia lub śmierci kotów, bo nasza skarbonka jest kompletnie pusta.
Loading...